🦫 Jaka Jest Przyszłość Unii Europejskiej

Jaka będzie przyszłość Unii Europejskiej? Warto w tym miejscu zastanowić się nad określeniem „pełnoprawny”, bowiem dyskusji o miejscu Kijowa (oraz innych stolic) w UE towarzyszy dziś

O tym, że Wielką Brytanię bez UE czeka apokalipsa, trąbi już cała Europa. Pozostaje tylko pytanie, czy sama Unia przetrwa tę stratę? Jeśli chcą wyjść, to niech wychodzą – mówi Martin Schulz, szef europarlamentu. To zdanie powtarza się często w wypowiedziach unijnych urzędników pytanych o niebezpieczeństwo opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Tylko z pozoru jest to wyraz lekceważenia zagrożenia, które – zgodnie z oficjalną wykładnią – dotyczy wyłącznie Brytyjczyków igrających ze zjednoczoną Europą. W rzeczywistości jest to wyraz irytacji Unii stającej wobec niebezpieczeństwa decyzyjnego paraliżu, gospodarczej stagnacji, a w efekcie być może rozpadu dotychczasowego układu sił w Europie. Oficjalnie tematu unika się jak ognia, koncentrując dyskusję wokół nieuchronnej zapaści Wielkiej Brytanii, jeśli tamtejsi wyborcy zdecydują w referendum wyjść z Unii. Tylko sceptycznie nastawieni do europejskiego projektu politycy pozwalają sobie na szczerość, wieszcząc w razie Brexitu rychły upadek nie Zjednoczonego Królestwa, ale zjednoczonej Europy. – Dezintegracja Unii cofnie nas do lat 30. ubiegłego wieku. Na wschód od Renu i północ od Alp powstanie niemiecka strefa fiskalnej dyscypliny, a reszta Europy zostanie zepchnięta w szambo wysokiej inflacji, na której skorzystają tylko populiści – oświadczył Yanis Varoufakis, były minister finansów Grecji. Populiści u bram Odwoływanie się bezpośrednio do wyborców w sprawach dotyczących Unii zawsze źle się kończy. Europa ciągle próbuje zapomnieć kompromitujące fiasko próby wprowadzenia eurokonstytucji, odrzuconej w referendum przez entuzjastycznie ponoć nastawionych do integracji Francuzów i Holendrów. Albo opór Irlandczyków, którzy omal nie wyrzucili do kosza traktatu lizbońskiego. Tamte kryzysy Unia przetrwała, mimo że wtedy też wieszczono katastrofę. Jednak teraz pytanie brzmi nie jak, ale czy w ogóle warto być w UE. Nie brak w Europie narodów i sił politycznych, które pozazdrościły Brytyjczykom możliwości wypowiedzenia się w tej kluczowej sprawie. Cały tekst dostępny jest w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który trafił do kiosków w poniedziałek, 14 marca 2016 r. "Wprost" można zakupić także w wersji do słuchania oraz na AppleStore i GooglePlay. © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych. Zarysowana przez Ursulę von der Leyen wizja rozwoju Unii Europejskiej, oparta m.in. na Europejskim Zielonym Ładzie, jest rewolucyjna. Ale rewolucje mają to do siebie, że nie dla wszystkich są korzystne. Na unijnych zmianach może stracić Polska. Komisja Europejska przedstawi dziś doroczny raport o stanie Unii. Problemy są podobne jak przed rokiem: pandemia, klimat, koniunktura i napięcia we Wspólnocie. Wyniki badań opinii publicznej przeprowadzone w ramach unijnego Eurobarometru są jednoznaczne. Dla mieszkańców Unii Europejskiej najważniejszymi tematami, którymi UE powinna się zająć, są: zmiany klimatu, pandemia, ochrona zdrowia, sytuacja gospodarcza oraz socjalne nierówności. Dlatego szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, w swoim drugim w karierze orędziu o stanie Unii, które wygłosi w Parlamencie Europejskim, poruszy właśnie te tematy, postara się je podsumować i zaproponować kroki na przyszłość. Pandemia W Europie jest już dostępnych wystarczająco dużo szczepionek przeciwko koronawirusowi, ale poziom wyszczepienia jest wciąż zbyt niski. Co prawda udało się osiągnąć zakładany cel 70 procent, ale w obliczu zaraźliwego wariantu Delta okazuje się to niewystarczające. Poza tym poziom zaszczepienia w poszczególnych krajach UE jest bardzo różny. Waha się od 90 procent na Malcie do 20 procent w Bułgarii. Komisja Europejska będzie musiała nad tym pracować - mówiła w niedawnym wywiadzie dla DW unijna komisarz zdrowia Stella Kyriakides. Szefowa KE Ursula von der Leyen Szefowej KE udało się uruchomić nowa unijną instytucję o nazwie HERA, która ma odgrywać większą rolę przy zwalczaniu różnych epidemii. Nieskoordynowane działanie 27 krajów członkowskich, stosujących różne standardy i środki w walce z pandemią koronawirusa, ma zostać ograniczone przez nową agencję. Gospodarka Bezpośrednim skutkiem pandemii było bezprecedensowe załamanie gospodarcze, któremu von der Leyen chce przeciwdziałać za pomocą równie bezprecedensowego Funduszu Odbudowy. Program opiewający na 750 miliardów euro, który po raz pierwszy ma być finansowany przez wspólny dług, będzie punktem ciężkości unijnej polityki gospodarczej w następnych latach. Oczekiwania wobec programu są ogromne - zwłaszcza, że większość mieszkańców Unii utrzymuje, że ucierpiało gospodarczo z powodu pandemii. Plan nie jest jednak pozbawiony ryzyka, bo prowadzi do większego zadłużenia krajów członkowskich i rosnącej inflacji przez zwiększony popyt. Dyskusja o tym, co robić z mocnym wzrostem zadłużenia w krajach członkowskich już się rozpoczęła. Europę czeka odejście od węgla i droga do odnawialnych źródeł energii Zmiany klimatyczne Komisja Europejska chce, aby pieniądze z Funduszu Odbudowy zostały przeznaczone w większości na „zielone” inwestycje. Tak zwany Europejski Zielony Ład zakłada, że do 2050 roku Europa ma stać się kontynentem klimatycznie neutralnym, to znaczy nie emitującym znacznych ilości dwutlenku węgla. Ursuli von der Leyen udało się przeforsować ten ambitny cel. Teraz chodzi o to, aby przy pomocy pakietu przepisów i środków zorganizować transformację w kierunki odnawialnej energii, elektromobilności i nowoczesnych cyfrowych miejsc pracy. Nie jest jeszcze jasne, który z krajów członkowskich w jakim stopniu będzie musiał ograniczyć szkodliwe emisje. Nie wiadomo też do końca jak to wszystko osiągnąć. Więź Tendencje odśrodkowe w UE przybierają na sile. Polska i Węgry coraz mocniej bronią się przed próbami zatrzymania demontażu zasad praworządności podejmowanymi przez Komisję Europejską i Trybunał Sprawiedliwości UE. Rozumienie tego, czym są europejskie wartości i prawa podstawowe też nie jest już jednolite w różnych krajach członkowskich. Widać to zwłaszcza na przykładzie coraz bardziej homofobicznej polityki uprawianej w Polsce, na Węgrzech i innych młodszych krajach członkowskich. Premierzy Węgier i Polski Viktor Orban i Mateusz Morawiecki Nierozwiązana pozostaje sprawa europejskiej solidarności w polityce migracyjnej. Rozdział migrantów i uchodźców, którzy mogą zacząć coraz liczniej przybywać z Afganistanu powoduje głębokie podziały w społeczeństwach Unii. Komisja Europejska porzuciła plany utworzenia mechanizmu relokacji i stawia w większości na odgradzanie i zapobieganie migracjom. Nie wiadomo, co Ursula von der Layen zaproponuje w tym zakresie. Będzie mogła jednak wskazać na „Konferencję o przyszłości Europy”, która już trwa i która wiosną przyszłego roku, wspólnie z mieszkańcami UE, ma przynieść odpowiedzi na niektóre pytania. Od początku Porównując sytuację UE we wrześniu tego roku z tą z pierwszego orędzia Ursuli von der Leyen z września 2020, rzuca się w oczy, że tematy są praktycznie te same. I są poważne. Von der Leyen będzie próbować przedstawić wypracowane założenia polityki klimatycznej, Funduszu Odbudowy i cyfryzacji gospodarki jako początek marszu ku lepszej przyszłości. Po dzisiejszym przemówieniu nastąpi debata w Parlamencie Europejskim. To tradycyjne rozpoczęcie politycznego sezonu w Brukseli i Strasburgu po letniej przerwie wakacyjnej. Ale prawdziwy postęp w procesie ustawodawczym będzie możliwy dopiero, gdy Niemcy, czyli największy kraj UE, po wyborach parlamentarnych z 26 września będą już miały zdolny do działania rząd.

Erasmus+ – program Unii Europejskiej w dziedzinie edukacji, szkoleń, młodzieży i sportu – to kontynuacja europejskich programów edukacyjnych realizowanych od 1998 r. Jego celem jest wspieranie uczniów, studentów, nauczycieli, wykładowców i wolontariuszy w prowadzeniu międzynarodowych projektów służących podnoszeniu kompetencji.

Autor: Bogdan Żmijewski Bogdan Żmijewski Integracja europejska w skrytych myślach niektórych polityków miała być pełzającą federalizacją. Ale wizja Stanów Zjednoczonych Europy poniosła fiasko w 2005 r. tj. w dniu referendum w sprawie traktatu europejskiego. Politycy mają różne wizje kierunku rozwoju UE. Nawet Soros chce radykalnej naprawy UE, bo według niego jest pogrążona w kryzysie egzystencjalnym. Każdy ma inny plan naprawy, bo widzi inne przyczyny kryzysu. Prezydent Makron chce powołać ministra finansów strefy euro w UE, czyli chce Europy dwóch prędkości. Pan Junker chce uzupełnić UE o unię fiskalną z hasłem więcej unii w Europie, co zmierza do jednego państwa. Od 2008 r. tj. od kryzysu finansowego w Europie zaczyna dominować pogląd, że Unia podlega literze przestarzałych traktatów, które coraz mniej przystają do panujących warunków. Tyle, że każdy te rzeczywistość inaczej postrzega. Przed rokiem 2008 panował pogląd, że UE jest dobrowolnym stowarzyszeniem państw o podobnych poglądach, które zrezygnowały częściowo ze swojej suwerenności na rzecz dobra wspólnego. Z tego dobra wspólnego niewiele ostatnio zostaje. Obecnie twierdzi się, że strefa euro w UE przekształciła się w relacje dłużnik – wierzyciel, gdzie dłużnicy nie mogą się wywiązać ze zobowiązań, a wierzyciele narzucają twarde warunki. Narzucone rozwiązania gospodarczo polityczne spowodowały brak możliwości wyjścia z długów wielu krajów. Skomplikowanie materii gospodarczej wynikające z różnego poziomu rozwoju krajów może powodować, że nie będzie można stosować uniwersalnych zasad dalszej integracji. Ponieważ nie da się podzielić Europy na Europę dwóch lub więcej prędkości, powstaje pogląd, że trzeba myśleć o Europie wielu ścieżek dostosowanych do możliwości danego kraju. Jedna Europa miała być modelową globalizacją ze wspólną korzyścią dla jej członków. Globalizacja przez swobodę przepływu kapitału, osób, towarów, usług itd. Miała być motorem rozwoju, bo podniosła efektywność, a ta pozwala być konkurencyjnym na globalnym rynku. Teraz poszczególne państwa Europy przechodzą na pozycje protekcjonalistyczne izolacjonistyczne, bo im globalizacja z korzyścią dla wszystkich już nie odpowiada. Chcą korzyści tylko dla siebie. Inni uważają, że obecne korzyści są małe, że można skorzystać więcej, korzystając z innych. I tak chyba wielu myślało od początku, żeby innych zdominować, wykorzystać i przejąć. Ale wielu się zorientowało, o co chodzi i protestuje. To wszystko jest wynikiem złego podziału zysków z globalizacji. Mówi się, że 1% ludności jest właścicielem 82% nowo wytworzonego zysku. Potrzebny jest zatem nowy kontrakt społeczny, bo inaczej obecny się rozpadnie. Trzeba ochronić słabszych (klasę średnią) przed ponad narodowymi gigantami. Problem polega na tym, że część członków UE nadużywa swojej siły politycznej i ekonomicznej, forsując określone rozwiązania, z czego mają korzyści. Znamiennym dowodem tej sytuacji jest, które kraje skorzystały z utworzenia strefy euro. Pierwsze są Niemcy. Potem długo nic. A potem Holandia i dalej też nic. W UE nie pozwala się by mali (mniejsi) wykorzystywali swoje przewagi np. węgiel w Polsce, bo to rzekomo szkodzi Europie, która chce dekarbonizacji. Wszyscy zastanawiają się, jakie zasady demokracji należy stosować przy podejmowaniu rozstrzygnięć. Kiedyś była zasada jednomyślności, ale okazała się nie pragmatyczna – blokująca działanie, bo trudno osiągnąć kompromis przy danym zróżnicowaniu rozwoju krajów, który nastąpił po rozszerzeniu unii. Obecnie „duzi” narzucają innym normy (zadania), które często są nie do spełnienia przez słabszych. Narzucono np. Polsce wymóg zmniejszenia emisji CO2 oraz podniesienia efektywności energetycznej, ale w stosunku do stanu gospodarczego z okresu po transformacji gospodarki, a nie sprzed transformacji. A przecież my już właśnie w czasie transformacji wyłączyliśmy dużo zakładów o wysokiej emisji i powinno to się nam te redukcje zaliczyć. Ale tak się nie stało, bo nie ma równego traktowania podmiotów. Takich przykładów można podać więcej. To osłabia unię i źle wróży perspektywom rozwoju. Trzeba to zmienić, bo inaczej wszyscy przegramy. Tylko w jedności jest siła. Udostępnij wpis

  1. Эгеπιղ вр βևմևтрևքек
  2. ኧωр еቷεхеше
    1. ዠπቿтա итыዓե щማх ωзаጆօ
    2. Ծեгէμըφоգը ቁμирωп աгፑсваφθֆ ሆфኬ
    3. Оጢοйብσኽհих вр
  3. Хαснθդут щ ишոπу
  4. Ωчо ωцፕ ኄи
Chcesz wyjechać z dzieckiem lub podopiecznym za granicę, na przykład do innego państwa Unii Europejskiej? Wyrób dla dziecka lub podopiecznego dowód osobisty. Dowód osobisty jest potrzebny, gdy chcesz podróżować po krajach, które pozwalają przekraczać granicę na podstawie dowodu, na przykład kraje strefy Schengen, Albania
Treść archiwalna Strona ma charakter wyłącznie informacyjny. Strony nie zmieniano ani nie aktualizowano od: Szefowie państw i rządów UE spotkali się 25 marca 2017 r. w Rzymie, by uczcić 60. rocznicę podpisania traktatów rzymskich. Była to okazja do refleksji nad stanem Unii Europejskiej i nad przyszłością integracji. W deklaracji rzymskiej przyjętej na zakończenie obchodów przywódcy określili wspólną wizję na nadchodzące lata. Zobowiązali się do działania na rzecz: Europy bezpiecznej i pewnej, w której wszyscy obywatele mogą się swobodnie przemieszczać; Europy o zabezpieczonych granicach zewnętrznych i skutecznej polityce migracyjnej Europy dostatniej i zrównoważonej, która promuje trwały i zrównoważony wzrost gospodarczy oraz dysponuje silnym jednolitym rynkiem Europy socjalnej, która walczy z bezrobociem, dyskryminacją, wykluczeniem społecznym i ubóstwem Europy o większym znaczeniu na arenie międzynarodowej, która rozwija istniejące partnerstwa i zawiera nowe oraz angażuje się we wzmacnianie wspólnego bezpieczeństwa i obronności. Deklaracja rzymska była zwieńczeniem procesu refleksji politycznej, który rozpoczęto w Bratysławie 16 września 2016 r. po brytyjskim referendum z czerwca 2016 r. 2017 25 marca 60. rocznica podpisania traktatów rzymskich Relacja z obchodów 60. rocznicy podpisania traktatów rzymskich Szefowie państw i rządów UE spotkali się 25 marca 2017 r. w Rzymie, by uczcić 60. rocznicę podpisania traktatów rzymskich. Była to okazja do refleksji nad stanem Unii Europejskiej i nad przyszłością integracji. Na zakończenie obchodów przywódcy przyjęli i podpisali deklarację rzymską, która przedstawia wspólną wizję na najbliższe lata. „Zjednoczyliśmy się w imię zmiany na lepsze. Europa to nasza wspólna przyszłość” – głosi deklaracja. Przywódcy zadeklarowali, że świadomi obaw wyrażanych przez obywateli UE zobowiązują się realizować program rzymski i pracować nad urzeczywistnieniem następujących celów: bezpieczna i pewna Europadostatnia Europa, rozwijająca się w zrównoważony sposóbEuropa o charakterze socjalnymEuropa o silniejszej pozycji na arenie światowej. 60. rocznica traktatów rzymskich (25 marca 2017) 10 marca Nieformalne spotkanie szefów państw i rządów 10 marca 27 przywódców na nieformalnym spotkaniu rozmawiało o przygotowaniach do 60. rocznicy podpisania traktatów rzymskich i o najważniejszych punktach deklaracji rzymskiej. Głównym tematem debaty była przyszłość UE, w tym idea Europy wielu prędkości. „Niektórzy spodziewają się zmian systemowych poluźniających wewnątrzunijne więzy i zwiększających rolę narodów we wspólnocie. Inni odwrotnie: szukają nowych, głębszych aspektów integracji” – powiedział Donald Tusk, podsumowując dyskusje. Zaznaczył, że biorąc pod uwagę interesy wspólnoty 27 państw w kontekście zbliżających się negocjacji brexitowych oraz długofalowe interesy strategiczne UE, będzie nalegał, żeby każdy miał na względzie utrzymanie politycznej jedności państw członkowskich. „Rozważając różne scenariusze dla Europy, powinniśmy dążyć do zwiększenia wzajemnego zaufania i jedności w gronie 27 państw. Po dzisiejszej debacie mogę otwarcie powiedzieć, że wszystkich 27 przywódców zgadza się z tym celem” – dodał. Wystąpienie przewodniczącego Donalda Tuska po nieformalnym spotkaniu 27 szefów państw i rządów (10 marca 2017) Rada Europejska (9–10 marca 2017) 60. rocznica traktatów rzymskich (25 marca 2017) 1 marca Biała księga o przyszłości Europy Dokument ten Komisja Europejska opublikowała w związku z 60. rocznicą podpisania traktatów rzymskich. Przedstawiła w nim pokrótce 5 scenariuszy rozwoju sytuacji w Unii do roku 2025. Jaka to będzie sytuacja – zależy od wyborów, których dokona Europa. Każdy z tych scenariuszy pokazuje, jak Europa może się zmienić w ciągu następnej dekady, i bierze pod uwagę takie kwestie jak wpływ nowych technologii na społeczeństwo i zatrudnienie, obawy związane z globalizacją, wyzwania w zakresie bezpieczeństwa i narastający populizm. Biała księga o przyszłości Europy 31 stycznia Nieformalne spotkanie szefów państw i rządów UE na Malcie Podczas nieformalnego spotkania, którego gospodarzem był premier Malty Joseph Muscat, a które poprowadził przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, 27 przywódców podjęło przygotowania do przypadającej 25 marca 2017 r. 60. rocznicy podpisania traktatów rzymskich. Dyskusja była kontynuacją politycznej refleksji nad przyszłością Unii Europejskiej mającej liczyć 27 członków. Refleksję rozpoczęto zaraz po tym, jak 23 czerwca 2016 r. Wielka Brytania zagłosowała za wyjściem z Unii Europejskiej, i kontynuowano w Bratysławie 16 września 2016 r. Nieformalne spotkanie szefów państw i rządów UE na Malcie (3 lutego 2017) 31 stycznia List o przyszłości Europy „United we stand, divided we fall” – napisał Donald Tusk przed szczytem na Malcie. W liście skierowanym do 27 szefów państw i rządów UE przewodniczący Rady Europejskiej wskazał 3 główne zagrożenia dla stabilności Europy. To nowa sytuacja geopolityczna: coraz bardziej asertywne Chiny, agresywna polityka Rosji wobec Ukrainy i swoich sąsiadów, wojny, terror i anarchia na Bliskim Wschodzie i w Afryce (w tym istotna rola radykalnego islamu) oraz niepokojące deklaracje nowej administracji amerykańskiej – wszystko to sprawia, że przyszłość staje się wielce nieprzewidywalnasytuacja wewnętrzna: wzrost nacjonalistycznych, coraz bardziej ksenofobicznych nastrojów w samej UEstan ducha proeuropejskich elit: zanik wiary w sens politycznej integracji, uległość wobec populistycznych argumentów i zwątpienie w fundamentalne wartości liberalnej demokracji. W liście Donald Tusk wezwał przywódców, by zachowali jedność. „Należy wyraźnie podkreślić, że rozpad Unii Europejskiej nie doprowadziłby do przywrócenia mitycznej pełnej suwerenności jej krajów członkowskich, ale do realnego uzależnienia każdego z nich od wielkich potęg: Stanów Zjednoczonych, Rosji i Chin. W pełni niezależni możemy być tylko razem” – dodał. „United we stand, divided we fall”: list Donalda Tuska w sprawie przyszłości UE wystosowany do 27 przywódców UE 2016 13 grudnia Rada ustala stanowisko negocjacyjne co do instrumentów ochrony handlu Coreper ustalił stanowisko negocjacyjne Rady względem projektu mającego zmodernizować unijne instrumenty ochrony handlu. Proponowane rozporządzenie ma zmienić obecne rozporządzenia – antydumpingowe i antysubsydyjne – tak by można było skuteczniej reagować na nieuczciwe praktyki handlowe. Chodzi o to, by chronić unijnych producentów przed szkodami wywoływanymi nieuczciwą konkurencją i gwarantować swobodny i uczciwy handel. Instrumenty ochrony handlu: Rada ustala stanowisko negocjacyjne 7 grudnia Zgoda co do regularnych kontroli na granicach zewnętrznych Komitet Stałych Przedstawicieli (Coreper) zatwierdził uzgodniony z Parlamentem Europejskim kompromisowy tekst dotyczący zmiany kodeksu granicznego Schengen. Zmiana przewiduje, że na zewnętrznych granicach UE podróżni będą dokładniej sprawdzani w odpowiednich bazach danych. Kodeks graniczny Schengen: zgoda co do zaostrzenia odpraw na granicach zewnętrznych 7 grudnia Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej ma już kadry do szybkiej interwencji Rezerwa szybkiego reagowania składa się z 1 500 funkcjonariuszy z państw członkowskich UE i państw stowarzyszonych w ramach Schengen. W sytuacji kryzysowej zostaną oni w trybie natychmiastowym oddani do dyspozycji Fronteksu i mogą rozpocząć pracę w ciągu pięciu dni roboczych. Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej ma już kadry do szybkiej interwencji 6 grudnia Rada zgadza się przedłużyć obowiązywanie Europejskiego Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych Rada uzgodniła stanowisko w sprawie wniosku mającego na celu przedłużenie obowiązywania Europejskiego Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych (EFIS), sztandarowej inicjatywy Unii Europejskiej w ramach jej planu inwestycyjnego dla Europy. Uzgodniony kompromis przewiduje, że fundusz będzie działał dłużej i że zwiększą się jego możliwości finansowe, po to aby do 2020 inwestycje o wartości co najmniej pół biliona euro. Wprowadza również szereg ulepszeń operacyjnych, aby uwzględnić doświadczenia z pierwszego roku funkcjonowania funduszu. Plan inwestycyjny dla Europy: Rada zgadza się na dłuższe obowiązywanie EFIS 14 listopada Plan wdrażania działań z zakresu bezpieczeństwa i obrony UE chce zwiększyć potencjał bezpieczeństwa i obrony, reagując na konflikty i kryzysy zewnętrzne w sąsiedztwie, pomagając krajom podatnym na zagrożenia i znajdującym się w niestabilnym otoczeniu oraz chroniąc UE i jej państwa członkowskie Ministrowie spraw zagranicznych i obrony rozmawiali o planie wdrażania działań z zakresu bezpieczeństwa i obrony w ramach globalnej strategii UE. Wskazali cele i sposoby dalszego rozwijania unijnej polityki bezpieczeństwa i obrony. Konkluzje Rady w sprawie bezpieczeństwa i obrony (14 listopada 2016) Plan wdrażania działań z zakresu bezpieczeństwa i obrony 30 października Podpisanie CETA Podpisanie CETA – Justin Trudeau i Donald Tusk (Bruksela, 30 października) Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i premier Kanady Justin Trudeau spotkali się w Brukseli na 16. szczycie UE–Kanada. Podpisali kompleksową umowę gospodarczo-handlową (CETA) UE–Kanada, umowę o partnerstwie strategicznym (SPA) i wydali wspólne oświadczenie o unijno-kanadyjskim partnerstwie. Szczyt UE–Kanada (Bruksela, 30 października 2016) 20 października Rada Europejska (20–21 października 2016) Premier Słowacji Robert Fico przedstawił postępy w realizacji planu z Bratysławy Przywódcy podsumowali postępy w realizacji planu z Bratysławy. Premier Robert Fico zrelacjonował dotychczasowe osiągnięcia, takie jak ratyfikacja paryskiego porozumienia klimatycznego czy utworzenie Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Rada Europejska (20–21 października 2016) 6 października Inauguracja Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej 6 października 2016 r. nastąpiła oficjalna inauguracja Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej 6 października 2016 r. nastąpiła oficjalna inauguracja Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Inauguracja odbyła się na przejściu granicznym Kapitan Andrejewo – na zewnętrznej granicy UE między Bułgarią a Turcją. „Tworzymy nową rzeczywistość na naszych granicach zewnętrznych. Oto namacalny efekt wspólnych ustaleń z bratysławskiego planu oraz praktyczny dowód jedności państw członkowskich” – powiedział Robert Fico, premier Słowacji, a zarazem rotacyjny przewodniczący Rady. „To pomoże nam wrócić do Schengen” – dodał. Agencja będzie ściśle monitorować zewnętrzne granice UE i współpracować z państwami członkowskimi, by szybko określać i zażegnywać ewentualne zagrożenia bezpieczeństwa na zewnętrznych granicach UE. Bezpieczeństwo granic Europy: inauguracja Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej 5 października UE ratyfikuje porozumienie paryskie Porozumienie wchodzi w życie 30 dni po tym, jak ratyfikuje je co najmniej 55 państw emitujących razem przynajmniej 55% globalnych gazów cieplarnianych UE oficjalnie ratyfikowała porozumienie paryskie, dzięki czemu wejdzie ono w życie. Przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz prezydencji Rady złożyli oficjalne dokumenty ratyfikacyjne u sekretarza generalnego miało wejść w życie 30 dni po tym, jak ratyfikuje je co najmniej 55 państw emitujących razem przynajmniej 55% globalnych gazów cieplarnianych. Po ratyfikacji przez UE i 7 państw członkowskich próg ten został wejdzie w życie przed konferencją klimatyczną w Marrakeszu, która odbędzie się 7–18 listopada 2016 r. Kalendarium – porozumienie paryskie Porozumienie paryskie – diagram Rada ds. Środowiska (30 września 2016) 16 września Szczyt w Bratysławie (16 września 2016) 27 szefów państw i rządów spotkało się nieformalnie w Bratysławie, by rozmawiać o przyszłości Unii Europejskiej 27 szefów państw i rządów spotkało się w Bratysławie, aby rozpocząć polityczną refleksję nad rozwojem Unii Europejskiej mającej się składać z 27 państw uzgodnili treść deklaracji i planu z celami na najbliższe miesiące: odzyskać pełną kontrolę nad granicami zewnętrznymizapewnić bezpieczeństwo wewnętrzne i zwalczać terroryzmzacieśnić unijną współpracę w zakresie bezpieczeństwa zewnętrznego i obronywzmocnić wspólny rynek i zaoferować młodym Europejczykom lepsze perspektywy. Nieformalne spotkanie 27 szefów państw i rządów, Wystąpienie Donalda Tuska po szczycie w Bratysławie 18 sierpnia Konsultacje przed szczytem w Bratysławie Oświadczenie prasowe przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska (Sztokholm, 9 września 2016) W sierpniu i we wrześniu 2016 r. Donald Tusk przeprowadził konsultacje ze wszystkimi przywódcami UE przed szczytem w Bratysławie. „Jest dla mnie jasne, że najważniejsze trzy wyzwania to niekontrolowana nielegalna migracja, terroryzm i obawa przed globalizacją” – powiedział Donald Tusk przed spotkaniem z premierem Szwecji Stefanem Löfvenem w Sztokholmie. „Moją ambicją jest, byśmy w Bratysławie porozumieli się co do priorytetów i działań na najbliższe kilka miesięcy”. 8 września przewodniczący złożył też wizytę w Londynie, gdzie spotkał się z premier Wielkiej Brytanii Theresą May. 29 czerwca Nieformalne spotkanie 27 szefów państw i rządów (29 czerwca 2016) 27 przywódców zebranych nieformalnie 29 czerwca postanowiło spotkać się ponownie 16 września w Bratysławie na dalsze rozmowy 27 przywódców spotkało się nieformalnie, by zastanowić się nad przyszłością UE po brytyjskim referendum z 23 czerwca 2016 r.„Jesteśmy zdecydowani pozostać zjednoczeni i pracować w ramach UE, aby stawiać czoła wyzwaniom XXI wieku i znajdować rozwiązania w interesie naszych narodów i obywateli” – stwierdzili we wspólnym oświadczeniu. Przywódcy uzgodnili, że: nie będzie żadnych negocjacji z Wielką Brytanią, dopóki nie uruchomi ona art. 50w przyszłości Wielka Brytania powinna być bliskim partnerem UEwszelkie umowy będą musiały zachowywać równowagę między prawami a obowiązkamidostęp do jednolitego rynku wymaga zaakceptowania wszystkich 4 swobód. Przywódcy postanowili spotkać się ponownie we wrześniu 2016 r., by kontynuować rozmowy o przyszłości UE. Oświadczenie z nieformalnego spotkania w gronie 27 (Bruksela, 29 czerwca 2016) Wystąpienie Donalda Tuska po nieformalnym spotkaniu 27 szefów państw i rządów UE Kopiuj adres URL do schowka Kopiuj Kopiuj
Ogólny przegląd polityki rozwojowej. Otwórz dokument w formacie pdf. Polityka rozwojowa stanowi trzon polityki zewnętrznej Unii Europejskiej. Jej celem jest ograniczenie, a ostatecznie wyeliminowanie ubóstwa i ma ona kluczowe znaczenie dla reakcji UE na agendę ONZ na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030. Wśród jej celów wymienić
Jaka będzie wyglądała Unia Europejska w 2020? Przyszłość Unii Europejskiej stoi przed znakiem zapytania, a światowi politycy czy politologowie zastanawiają się na tym pytaniem... Warto się zastanowić jakie państwa wzmocnią swoją pozycje w Unii Europejskiej, a których państwa pozycja zmaleje. Lecz nie zapomnijmy, że Unia nie jest jeszcze tworem zakończonym. Nie tylko z punktu widzenia swoich granic, ale także konstrukcji prawnej. Stała przed najbardziej decydującym etapem tworzenia jej systemu prawnego, a mianowicie przygotowania konstytucji, nad którą pracował Konwent i została podpisana 29/10/2004. Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej z dniem 1 maja 2004r przypieczętowało i formalnie otworzyło nowy rozdział w historii Narodu Polskiego i ostatecznie postawiło Państwo i obywateli wobec wachlarza niezwykłych możliwości, wyzwań i zagrożeń. W gruncie rzeczy to obywatele, jako osoby, bardziej zostali postawieni wobec tych wyzwań i szans niż Państwo ? bo rola państwa polskiego tak jak i innych państw będzie się dalej coraz bardziej zmniejszała. Rosła będzie natomiast rola samodzielnie myślących i suwerennych w świetle prawa jednostek i ich organizacji. Niezwykłe możliwości, ale i zagrożenia wypływają z tych samych źródeł ? przede wszystkim z poszerzenia się przestrzeni możliwej ekspansji na ponad 400 milionowy rynek, ale i otwarcia na konkurencję ? również tego ogromnego rynku. Rynku, który może wpływać na rozwój Ziem Polskich konstruktywnie ? bo tu dalej rozwiną się istniejące i powstaną nowe centra gospodarcze, na podobieństwo refrenu piosenki, że ?tam gdzie dzisiaj jest ściernisko jutro będzie San Francisco?. Szeroko otwarty europejski rynek może też zadziałać destrukcyjnie, jak pompa wysysająca dalej zasoby Tej Ziemi, i tu mieszkającym, pozostanie refren innej piosenki, że oto? za tym pustym stepem miasto jest ogromne?. Widokiem tego drugiego refrenu zresztą na długo przed aktem formalnej akcesji kokietowali politycy prześcigający się w pomysłach bardziej nie nad tym, jak Tu zbudować ?San Francisco?, ale jak wypchnąć obywateli swojego państwa do owych Wielkich Miast za horyzontem pustego stepu dwudziestoprocentowego bezrobocia ? a chyba apogeum tego wysłuchaliśmy rok temu z ust Pana Prezydenta, przy każdej okazji uroczystego wciągania na kolejne maszty flag Unii. Rzeczpospolita pragnie także większego dostępu edukacji i w krajach członkowskich. dostęp do miejsc pracy ? przede wszystkim w naszym własnym kraju, ale także czasowo w innych państwach członkowskich UE najbardziej atrakcyjnych pod względem kulturowym i charakteryzujących się nowoczesnym systemem kształcenia uniwersyteckiego. Każde państwo ma nadzieje na lepszą przyszłość w Unii Europejskiej dla swojego narodu. Debata Niemcy stawia na większą demokratyzację Unii Europejskiej, zapewnienie zdolności instytucji europejskich do działania w rozszerzonej UE, promocja rozwoju europejskiego modelu społecznego. We Francji, po referendum 29 maja 2005 r., władze podjęły decyzję o regularnym włączaniu kwestii europejskich do debaty narodowej i politycznej, wyodrębniając jako główne cele: większą efektywność działań rządu, zwiększenie zaangażowania Parlamentu w sprawy europejskie, włączenie obywateli w procesy podejmowania decyzji w sprawach europejskich, zbadanie, czy społeczeństwo nadal wierzy w 4 swobody Jednolitego Rynku. Realizacji tych celów ma służyć przeorganizowanie działalności administracji publicznej. Jednocześnie władze francuskie promują wśród własnej opinii publicznej a także wobec państw członkowskich tzw. koncepcję "Europy projektów", która miałaby zapewnić umiejscowienie efektów działania UE jak najbliżej jej obywateli. Wśród proponowanych projektów znaleźć by się miały takie inicjatywy jak: ustanowienie wspólnego korpusu obrony cywilnej do zwalczania skutków katastrof naturalnych, utworzenia wspólnej służby ochrony granic zewnętrznych państw grupy Schengen, zwiększenia wymiany studenckiej w ramach programu ERASMUS, utworzenia europejskiej wyszukiwarki internetowej (QUAERO). Natomiast Wielka Brytania ze strony Unii Europejskiej: reformy gospodarcze: dyrektywa usługowa, inicjatywa KE dot. deregulacji, śródokresowy przegląd 2008, reforma szkolnictwa uniwersyteckiego, badania i rozwój; bezpieczeństwo: terroryzm, nielegalne migracje, przestępczość zorganizowana; energia: poparcie dla inicjatywy Prezydenta Chirac?a, dokończenie przedsięwzięć infrastrukturalnych w dziedzinie energii i uczynienie z polityki energetycznej priorytetu w stosunkach zewnętrznych; polityka zagraniczna i obrony: zwiększenie obecności UE w świecie. Można tak wymieniać nieskończenie prośby i nadzieje wszystkich państw członkowskich. Lecz dla nas, obywateli UE jest najważniejsza przyszłość, w której będziemy żyć. Każde państwo zastanawia się jaką rolę będzie pełni w przyszłości w Unii Europejskiej. Co możemy zrobić? Pozostaje nam tylko czekać na wyniki pracy Unii Europejskiej. Miejmy nadzieje, że każde rokowania, które zostały już rozpoczęte i zostaną przyniosą korzyści dla każdego obywatela i kraju europejskiego.

Orędzie prezydenta Andrzeja Dudy. Andrzej Duda wezwał do wzięcia udziału w wyborach parlamentarnych. – W niedzielę zadecydujemy o tym, jak będzie wyglądać Polska. Całe pokolenia

Politycy obozu rządzącego krytykują Unię Europejską za bezprawne decyzje dotyczące Polski. Opozycja przekonuje, że to zapowiedź polexitu i zwraca uwagę na słowa Ryszarda Terleckiego. Wicemarszałek Sejmu mówił, że Polska wobec Brukseli musi szukać drastycznych rozwiązań. Dziś dodaje, że trwa walka o to, czy Unia pozostanie wierna zasadom, jakie legły u jej podstaw. Komisja Europejska domaga się nałożenia na Polskę kar za niewykonanie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Chodzi o Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, która zdaniem Unii Europejskiej jest nielegalna. Unijni urzędnicy zawnioskowali o kary, mimo że Polski rząd zadeklarował przygotowanie nowych przepisów – podkreślił politolog dr Krzysztof Kawęcki. – W moim przekonaniu mamy do czynienia z upolitycznieniem prawa przez Komisję Europejską. Ten spór nie jest sporem na gruncie prawnym – wskazał dr Krzysztof Kawęcki. Nawiązując do działań Komisji Europejskiej, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki stwierdził, że konieczna jest refleksja nad tym, jak powinna dalej wyglądać współpraca z Unią i co trzeba zrobić, żeby Wspólnota była dla wszystkich do przyjęcia. – Jeżeli pójdzie tak, jak się zanosi, że pójdzie, to musimy szukać rozwiązań drastycznych. Brytyjczycy pokazali, że dyktatura brukselskiej biurokracji im nie odpowiada i się odwrócili, i wyszli – ocenił Ryszard Terlecki. Według opozycji słowa marszałka to zapowiedź polexitu. – To straszne słowa. To jest straszna zapowiedź – oceniła Magdalena Kochan, senator KO. – Ktokolwiek kwestionuje zasadność obecności Polski w Unii Europejskiej, sprzeciwia się polskiej racji stanu, nie może być nazywany polskim patriotą – zaznaczyła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, poseł Lewicy. Naciski ze strony Brukseli skłaniają polityków obozu rządzącego do krytykowania Brukseli. – Polska podczas II wojny światowej walczyła z jednym okupantem, walczyła z okupantem sowieckim. Będziemy walczyć z okupantem brukselskim – podkreślił Marek Suski, poseł PiS. – Takie słowa nie pozostają bez skutku i one nie są bezkarne – są rujnujące dla naszej reputacji w Europie – wskazał w TVN24 Donald Tusk. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki napisał w mediach społecznościowych, że Polska była, jest i będzie członkiem Unii Europejskiej. – Polexit to szopka wymyślona przez PO i TVN24. Dziś trwa walka o to, czy UE będzie wierna zasadom, które legły u jej podstaw, czy pogrąży się w sporach podsycanych przez totalną opozycję. Wierzę, że obecny marazm i kryzys UE uda się przełamać – poinformował Ryszard Terlecki. Polska była, jest i będzie członkiem UE. Polexit to szopka wymyślona przez PO i TVN24. Dziś trwa walka o to czy UE będzie wierna zasadom, które legły u jej podstaw czy pogrąży się w sporach podsycanych przez totalną opozycję. Wierzę, że obecny marazm i kryzys UE uda się przełamać — Ryszard Terlecki (@RyszardTerlecki) September 9, 2021 Straszenie polexitem to już zgrana karta opozycji – mówi socjolog Grzegorz Wiński. – Nie jest to nic nowego, nic zaskakującego. Być może faktycznie wypowiedź wicemarszałka Sejmu była ostra, ale oddawała ona w rzeczywistości to, jaka jest w tym momencie sytuacja pomiędzy Brukselą a Warszawą – ocenił Grzegorz Wiński. Ewentualny polexit byłby dla Europy ważniejszym wydarzeniem niż brexit. Byłby to pewien precedens – mówi specjalista do spraw mediów Mariusz Sieraczkiewicz. – Precedens, który mógłby doprowadzić do rozpadu całej struktury, gdyby rząd był tak silny i miał tak duże poparcie, stawiając to chociażby z Brytyjczykami – zaznaczył Mariusz Sieraczkiewicz. Polskie władze powinny być jednak gotowe na różne scenariusze w związku ze zmianami zachodzącymi w Unii Europejskiej – dodaje dr Krzysztof Kawęcki. – Polityka Polska powinna mieć różne warianty, różne scenariusze – akcentował dr Krzysztof Kawęcki. Władze Polski zapewniają, że oczekują przede wszystkim podmiotowego traktowania przez Unię Europejską. TV Trwam News
Węgry są republiką parlamentarną. Na czele rządu stoi premier, który sprawuje władzę wykonawczą, a na czele państwa – prezydent, który pełni głównie funkcję reprezentacyjną. Węgry podzielone są na 19 komitatów, Budapeszt i 23 miasta na prawach komitatów. Węgry na mapie UE.
Zadaniem najmłodszych będzie przygotowanie pracy plastycznej, natomiast starszych uczestników napisanie artykułu bądź stworzenie pracy ramach konkursu zadaniem uczestników w kategorii wiekowej 7-10 lat będzie przygotowanie pracy plastycznej na temat „Europa 2050”. Technika przygotowania jest dowolna, liczymy na jak najbardziej kreatywne podejście. Gotową pracę należy sfotografować, a zdjęcie wysłać na wskazany poniżej adres kategoriach wiekowych 11-14 lat oraz 15-19 lat uczestnicy mają do wyboru dwie formy pracy: krótki felieton na temat „Europa 2050 - co nas czeka?” lub przygotowanie pracy audiowizualnej (fotografia lub krótki materiał wideo) w dowolnej formie powiązanej z tematem „Europa 2050”. Prace należy wysłać na wskazany poniżej adres efekty prac uczestników czekamy do 15 czerwca 2020 roku. Natomiast wyniki zostaną ogłoszone 22 czerwca 2020 roku, na stronie Przedstawicielstwa Regionalnego Komisji Europejskiej we Wrocławiu oraz na jej profilu na portalu prosimy wysyłać na podany adres e-mail: regionalny-infopoint-eu@ informacje oraz regulamin: TUTAJDodatkowe pytania prosimy kierować do koordynatorów:Wiktor Zaleński: @ Klimczyk: regionalny-infopoint-eu@ konkursu: Wyniki - Konkurs Europa 2050 English ( KB - PDF) Download
Autorzy twierdzą, że obecny konflikt przebiega między PiS i "podporządkowanym TK" a "proeuropejskimi Polakami", ale jednocześnie przyznają rację premierowi Morawieckiemu, że zarzuty dotyczące polexitu to fake news. "Miejsce Polski w Europie jest nadal dość bezpieczne, mniej pewna jest natomiast przyszłość Unii Europejskiej jako
Bogdan Żmijewski Integracja europejska w skrytych myślach niektórych polityków miała być pełzającą federalizacją. Ale wizja Stanów Zjednoczonych Europy poniosła fiasko w 2005 r. tj. w dniu referendum w sprawie traktatu europejskiego. Politycy mają różne wizje kierunku rozwoju UE. Nawet Soros chce radykalnej naprawy UE, bo według niego jest pogrążona w kryzysie egzystencjalnym. Każdy ma inny plan naprawy, bo widzi inne przyczyny kryzysu. Prezydent Makron chce powołać ministra finansów strefy euro w UE, czyli chce Europy dwóch prędkości. Pan Junker chce uzupełnić UE o unię fiskalną z hasłem więcej unii w Europie. Od 2008 r. tj. od kryzysu finansowego w Europie zaczyna dominować pogląd, że Unia podlega literze przestarzałych traktatów, które coraz mniej przystają do panujących warunków (rzeczywistości). Przed rokiem 2008 panował pogląd, że UE jest dobrowolnym stowarzyszeniem państw o podobnych poglądach, które zrezygnowały częściowo ze swojej suwerenności na rzecz dobra wspólnego. Obecnie twierdzi się, że strefa euro w UE przekształciła się w relacje dłużnik – wierzyciel, gdzie dłużnicy nie mogą się wywiązać ze zobowiązań, a wierzyciele narzucają twarde warunki. Narzucone rozwiązania gospodarczo polityczne spowodowały brak możliwości wyjścia z długów wielu krajów. Skomplikowanie materii gospodarczej wynikające z różnego poziomu rozwoju krajów może powodować, że nie będzie można stosować uniwersalnych zasad dalszej integracji. I nie da się podzielić Europy na Europę dwóch lub więcej prędkości. Powstaje pogląd, że trzeba myśleć o Europie wielu ścieżek dostosowanych do możliwości danego kraju. Jedna Europa miała być modelową globalizacją z korzyścią dla jej członków. Globalizacja przez swobodę przepływu kapitału, osób, towarów, usług itd. Miała być motorem rozwoju. Teraz poszczególne państwa Europy przechodzą na pozycje protekcjonistyczne izolacjonistyczne, bo im globalizacja z korzyścią dla wszystkich już nie odpowiada. Jedni nie widzą w tym korzyści. Chcą korzyści tylko dla siebie. Inni uważają, że korzyści są małe, że można skorzystać więcej, korzystając z innych. I tak chyba wielu myślało od początku, żeby innych zdominować, wykorzystać i przejąć. Ale wielu się zorientowało, o co chodzi i protestuje. To wszystko jest wynikiem złego podziału zysków z globalizacji. Mówi się, że 1 % ludności jest właścicielem 82 % nowo wytworzonego zysku. Potrzebny jest zatem nowy kontrakt społeczny, bo inaczej obecny się rozpadnie. Trzeba ochronić słabszych (klasę średnią) przed ponadnarodowymi gigantami. Problem polega na tym, że część członków UE nadużywa swojej siły politycznej i ekonomicznej, forsując określone rozwiązania, z czego mają korzyści. Znamiennym dowodem tej sytuacji jest, które kraje skorzystały z utworzenia strefy euro. Pierwsze są Niemcy. Potem długo nic. A potem Holandia i dalej też nic. W UE nie pozwala się by mali (mniejsi) wykorzystywali swoje przewagi np. węgiel w Polsce, bo to rzekomo szkodzi Europie, która chce dekarbonizacji. Wszyscy zastanawiają się, jakie zasady demokracji należy stosować, przyjąć przy podejmowaniu rozstrzygnięć. Kiedyś była zasada jednomyślności, ale okazała się nie pragmatyczna – blokująca interesy. „Duzi” narzucają innym normy (zadania) nie do spełnienia. Jest problem, bo np. narzucono Polsce wymóg zmniejszenia emisji CO2 lub podniesienia efektywności energetycznej w stosunku do okresu po transformacji gospodarki, a nie sprzed transformacji. A przecież my już właśnie w czasie transformacji wyłączyliśmy dużo zakładów o wysokiej emisji i powinno to się nam zaliczyć jak innym. Ale tak nie jest.
Unii Europejskiej (TSUE), patrz C-411/10, EU:C:2011:865). Nie zawsze łatwo jest określić granice zakresu zastosowania Karty. Kwestia, czy Karta ma zastosowanie, ma zasadnicze znaczenie dla właściwego wdrażania prawa Unii. W podręczniku FRA dotyczącym stosowania Karty praw podstawowych Unii Europejskiej
Opublikowano: 2022-01-11 06:26: Dział: Świat Uzależniona militarnie, energetycznie, przemysłowo i ludnościowo. Jaką przyszłość ma Europa? Świat opublikowano: 2022-01-11 06:26: autor: Fratria Europa jest dziś militarnie uzależniona od Stanów Zjednoczonych, energetycznie od Rosji, przemysłowo od Azji (zwłaszcza Chin), zaś ludnościowo zaczyna być zależna od krajów Trzeciego Świata, głównie muzułmańskich. Co robi zatem Unia Europejska, żeby zmniejszyć tę zależność? Jej władze wciąż powtarzają przecież, że muszą wziąć udział w globalnej rywalizacji… Uzależnienie militarne Spośród 27 państw Unii Europejskiej tylko osiem wywiązuje się ze swoich sojuszniczych zobowiązań w ramach NATO i wydaje minimum 2 proc. PKB na obronność. Pozostałe kraje, na czele z największymi Niemcami, przeznaczają na ten cel kwoty poniżej ustalonego progu. Innymi słowy, odmawiają inwestycji w bezpieczeństwo kontynentu. Oznacza to, że Unii daleko jest do osiągnięcia strategicznej suwerenności i możliwości oddziaływania militarnego. Pozostaje więc nadal zależna od potencjału zbrojnego Stanów Zjednoczonych, które jednak w każdej chwili mogą się zostać wciągnięte w konflikt na Dalekim Wschodzie, a tym samym ograniczyć swoje zaangażowanie na Starym Kontynencie, zmniejszając bezpieczeństwo regionu. Pozostawiona sama sobie Unia Europejska nie jest w stanie obronić się przed rosyjskim zagrożeniem. Mimo to znaczna część sił politycznych w Europie Zachodniej opowiada się za zmniejszeniem amerykańskiej obecności wojskowej w naszym regionie świata, a nawet za wycofaniem zeń broni nuklearnej. Najgłośniej takie głosy dochodzą z Niemiec, gdzie warunkiem realnego uczestnictwa w NATO-wskim programie Nuclear Sharing jest zakup nowych samolotów F-18 Super Hornet zdolnych do przenoszenia ładunków jądrowych. Tymczasem kupno tych maszyn nie jest wcale przesądzone przez tamtejszą koalicję rządową. Tego typu postulaty cieszą się zresztą w Europie Zachodniej dużą popularnością. Zdecydowana większość obywateli Niemiec i Holandii opowiada się dziś za likwidacją arsenałów nuklearnych na terenie ich krajów. De facto oznacza to dążenie do zwinięcia amerykańskiego parasola nad Europą – jedynego systemu obronnego chroniącego nasz kontynent. Uzależnienie energetyczne Nowy Zielony Ład, forsowany przez władze Unii Europejskiej, zakłada bardzo szybkie odejście od węgla. Część państw na czele z Niemcami, Austrią, Hiszpanią i Danią opowiada się też za całkowitą rezygnacją UE z energii jądrowej. Berlin nie pozostaje zresztą gołosłowny i stopniowo wygasza kolejne elektrownie atomowe, naciskając na inne kraje, by robiły to samo. Wszystkie państwa naszego kontynentu mają natomiast inwestować w odnawialne źródła energii, głównie farmy wiatrakowe i panele fotowoltaiczne, które jednak – z powodu zmienności oddziaływania wiatru i słońca – nie są pewne ani przewidywalne. Zielona transformacja energetyczna prowadzi więc de facto do jeszcze większego uzależnienia Starego Kontynentu od gazu z Rosji. W ten sposób Moskwa zyskuje dodatkowy instrument nacisku na europejskie stolice, mogąc dyktować ceny tego surowca oraz traktując go jako narzędzie szantażu ekonomicznego, np. poprzez wstrzymanie dostaw i wzięcie w gazowe kleszcze Ukrainy. Na dodatek już dziś wiadomo, że globalne cele klimatyczne, jakie stawia przed sobą Unia Europejska, nie zostaną osiągnięte, ponieważ takie kraje, jak Chiny, Indie, Wietnam czy Japonia już ogłosiły, że będą budować kolejne elektrownie węglowe. Na przykład władze w Pekinie oświadczyły w zeszłym roku, że do 2025 roku wybudują nowe elektrownie węglowe o łącznej mocy 247 GW – czyli więcej niż cała moc energetyki w Niemczech. Uzależnienie przemysłowe Europa uzależniona jest od produktów i materiałów dostarczanych z Azji, głównie z Chin, ale także z Indii czy Japonii. Pokazał to dobitnie dwa lata temu wybuch pandemii, gdy zerwanych zostało wiele łańcuchów dostaw z tamtego kierunku. Tylko w dwóch sektorach, surowcowym i farmaceutycznym, kraje Unii Europejskiej są niemal całkowicie zależne od dostaw aż 34 kluczowych produktów, które sprowadzane są w większości z Chin. W zeszłym roku wystarczył jeden pożar fabryki mikroczipów w Japonii, by produkcja samochodów w Europie spadła prawie o jedną trzecią. Żeby zagwarantować sobie bezpieczeństwo, np. logistyczne czy zdrowotne, Unia powinna więc zadbać o przenoszenie na nasz kontynent produkcji towarów o znaczeniu strategicznym. Tymczasem polityka klimatyczna UE zmierza w kierunku deindustrializacji Europy i wygaszania niektórych gałęzi przemysłu, np. ciężkiego czy chemicznego. Oznaczać to będzie przenoszenie produkcji głównie do Azji oraz pogłębianie uzależnienia od Chin i innych krajów tamtego regionu. Uzależnienie ludnościowe Według Petera Druckera, jednego z najważniejszych teoretyków zarządzania, kluczem do odniesienia sukcesu ekonomicznego w XXI stuleciu będzie nie tyle technologia, ile demografia. Bez stałego przyrostu naturalnego nie da się zbudować potęgi gospodarczej. Zjawisko „siwego przypływu”, czyli starzenia się społeczeństw, nie pozwala bowiem zaspokoić w pełni potrzeb odnowy i rozwoju technologicznego. Bez nowych roczników nie jest możliwe utrzymanie systemów socjalnych i świadczeń emerytalnych na obecnym poziomie. Tymczasem w żadnym z krajów europejskich współczynnik dzietności nie przekracza poziomu 2,1, gwarantującego zastępowalność pokoleń. Bez reprodukcji kolejnych generacji narody kurczą się. Zaczyna brakować rąk do pracy, które mogłyby obsługiwać coraz bardziej starzejące się społeczeństwa. Te niedobory uzupełniane są przez imigrantów zarobkowych, głównie z państw muzułmańskich, którzy jednak w ostatnich czasach niechętnie integrują się, tworząc społeczeństwa równoległe i często stając się źródłem nowych problemów. W tej sytuacji wydawać by się mogło, że władze unijne powinny uczynić swym priorytetem politykę pronatalistyczną, np. zwiększając zakres ochrony życia. Dzieje się jednak odwrotnie: aborcja uznawana jest wręcz za prawo człowieka, kolejne rezolucje parlamentu europejskiego potępiają ostatnie kraje w UE upierające się przy prawnej ochronie życia nienarodzonych, zaś w niektórych państwach karalne jest odwodzenie kobiet od aborcji lub nawet publiczne mówienie o jej rzeczywistych, negatywnych skutkach. W ten sposób napędzane jest zjawisko „demograficznej zimy”, skazującej Europę na obumieranie i ściąganie świeżej krwi z zewnątrz. Strefa komfortu Gdyby zarząd jakiejś spółki akcyjnej świadomie likwidował swoje przewagi konkurencyjne, zwiększał uzależnienie od bezpośrednich rywali rynkowych, marnotrawił własne zasoby i demontował systemy zabezpieczeń, zapewne zostałby przez akcjonariuszy odwołany i oskarżony o działalność na szkodę firmy. Co byśmy jednak powiedzieli o stanie umysłu akcjonariuszy, którzy byliby zachwyceni takimi działaniami zarządu, przedłużali mu kontrakt, obdarzali wotum zaufania oraz dawali nagrody pieniężne za osiągnięte rezultaty. A co powiemy o stanie umysłu współczesnych Europejczyków? Publikacja dostępna na stronie:
Rada Europejska ustala główne priorytety polityczne UE i ogólny kierunek polityki. Kieruje nią przewodniczący, który jest wybierany co 2,5 roku. Rada Europejska nie uchwala unijnych aktów prawnych. Jest to zadanie Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej – nie pomylcie ich! Rada Europejska.

Starachowicka młodzież spotkała się, aby porozmawiać o przyszłości Unii Europejskiej. Spotkanie odbyło się tym razem w Szkole Podstawowej nr 13, a poprowadziła je Karolina Plutka z Punktu Informacji Europejskiej Europe Direct w Kielcach. Młodzi mieli szanse zapoznać się z planem rozwoju UE stworzonym przez Ursulę von der Leyen, obecną przewodniczącą Komisji Europejskiej. Następnie zastanowili się nad tym jak obecnie wygląda Unia i co trzeba poprawić w jej funkcjonowaniu, aby naprawić wszystkie niedoskonałości. Poruszyli tematy takie jak ekologia, praworządność, młodzież oraz migracja ludności. „Dzięki tym spotkaniom wiem, że Unia jest szansą i możliwością rozwoju człowieka młodego takiego jak ja czy moi rówieśnicy. To my będziemy kiedyś odpowiadać za błędy popełnione w obecnych czasach.” powiedziała Ola, uczennica II LO w Starachowicach. Młodzież jest coraz bardziej świadoma tego jak ważne jest ich zaangażowanie i wsparcie w sprawach ważnych dla całego świata. Rozumieją, że ich udział w tym projekcie to nie tylko szansa na spotkanie z ciekawymi osobami czy politykami ale także pierwszy krok do lepszego zrozumienia problemów Unii. Młodzi chcą rozwiązywać te problemy i wiedzą że takie projekty jak ten są w stanie im w tym pomóc. Spotkanie było organizowane w ramach projektu „Unia Europejska od A do Z” współfinansowanego ze środków Komisji Europejskiej w ramach Programu Erasmus+. Aktualności Zapoznaj się z aktualnościami na naszej stronie. Zapraszamy na śniadanie! Cześć i czołem! Mamy nadzieje, że jeszcze o nas nie zapomnieliście, odpoczywając podczas upragnionych wakacji… Dziś przychodzimy do was z zaproszaniem na Śniadanie z Młodzieżowa […] Kampania ekologiczna za nami! Mamy nadzieję, że jeszcze pamiętacie o naszym niesamowitym wydarzeniu jakim był MŁODZIEŻOWY FESTIWAL OBYWATELSKI! To właśnie tam zaprezentowaliśmy owoce naszych szkoleń dla młodzieży. Ale na […] The European Union: yesterday, today, tomorrow! Czas na podsumowanie spotkania w Starachowicach w ramach projektu „The European Union: Yesterday, Today, Tomorrow” z Programu Europa dla Obywateli. Za nami konferencja oraz niesmowite […] Partnerzy

Polityka innowacyjności. Innowacje odgrywają coraz większą rolę w naszej gospodarce. Oprócz korzyści, jakie niosą konsumentom i pracownikom w UE, niezwykle sprzyjają tworzeniu lepszych miejsc pracy, budowaniu bardziej ekologicznego społeczeństwa i poprawie jakości naszego życia. Mają również kluczowe znaczenie dla utrzymania
Jaka przyszłość Unii Europejskiej? Podczas dzisiejszych uroczystości związanych z Dniem Europy w Parlamencie Europejskim w Strasburgu głos zabierze prezydent Francji Emmanuel Macron, który niedawno wywalczył sobie drugą kadencję w Pałacu Elizejskim. Wśród komentatorów europejskiej sceny politycznej pojawiają się głosy wskazujące na to, że nowowybrany prezydent V Republiki, swoim przemówieniem otworzy kolejny rozdział w debacie na temat przyszłości integracji europejskiej, której nowy kontekst nadaje tocząca się u bram Unii wojna rosyjsko – ukraińska. Jeszcze tego samego dnia ze Strasburga Macron ma udać się do Berlina w swoją pierwszą zagraniczną podróż w nowej kadencji. Wybór kierunku nie jest zaskakujący w kontekście długoletniej współpracy między Niemcami i Francją, która niejednokrotnie nadawała ton i w sposób kluczowy wpływała na politykę Wspólnoty w ostatnich latach. Choć Berlin i Paryż potrafiły współpracować w polityce europejskiej, to jednak kooperacja między nimi nie była pozbawiona zgrzytów i rozbieżności w kwestii wizji przyszłości UE. Zdaniem dziennikarzy portalu Politico Macron udaje się do Berlina na rozmowy z kanclerzem Scholzem, żeby przedyskutować takie tematy, jak współpraca francuskiego i niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, szczególnie w kwestii prac nad europejskim samolotem szóstej generacji – Future Combat Air System (FCAS), czy perspektywa złagodzenia zasad fiskalnych UE ujętych we wspólnotowym Pakcie Stabilności i Wzrostu, do czego dąży nie tylko Paryż, ale także i Rzym, a do czego niechętny był dotychczas Berlin. W agendzie spotkania przywódców Niemiec i Francji nie zabraknie także kwestii klimatycznych w tym przede wszystkim tematu możliwie szybkiego wdrożenia unijnego pakietu „Fit For 55”, na czym szczególnie zależeć ma Berlinowi. Francuscy urzędnicy podkreślają, że Scholz może w tej kwestii liczyć na Macrona. „Wielkim priorytetem na koniec francuskiej prezydencji w Radzie Europejskiej jest pakiet „Fit For 55”. Zamierzamy przyspieszyć prace nad nim” – powiedział jeden z anonimowych francuskich urzędników zapytanych o to przez Politico. Z pewnością tematem, który pojawi się w dyskusji Scholza z Macronem, będzie także przyszłość dalszego rozszerzenia UE, szczególnie w kontekście wniosku akcesyjnego, jaki złożyła niedawno Ukraina. W tej kwestii to Paryż do tej pory wykazywał większy sceptycyzm wobec perspektywy poszerzenia Wspólnoty dalej na wschód, argumentując, że każde rozszerzenie musi iść w parze z szerszą reformą bloku. I to właśnie na tej kwestii skupić się ma Macron, najpierw w przemówieniu w Parlamencie Europejskim, a następnie w rozmowach z Scholzem. Jak twierdzą francuscy urzędnicy, jedną z najważniejszych spraw, które prezydent Francji będzie chciał poruszyć w rozmowach z przywódcami państw UE, będzie reforma podejmowania decyzji w Radzie Europejskiej, szczególnie w obszarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, w których to dziedzinach kraje Wspólnoty muszą być jednomyślne. Co istotne, do zmian w tym zakresie w kierunku decyzji podejmowanych kwalifikowaną większością głosów przychylnie odnosi się kanclerz Niemiec, co wynika z zapisów umowy koalicyjnej między SPD-FDP i Zielonymi. Zmiana w powyższej kwestii stanowiłaby kolejny krok w stronę pogłębienia unijnej integracji, choć niewątpliwie wzmacniałaby pozycję najsilniejszych państw Wspólnoty. Pomysły reformy systemu podejmowania decyzji przez kraje unijne w ramach bloku nie są nowością. W poprzedniej kadencji ówczesny przewodniczący KE Jean-Claude Juncker przedstawił w 2018 roku propozycję wprowadzenia głosowania większością kwalifikowaną w trzech sferach polityki zagranicznej: sankcji, unijnych misji cywilnych oraz przyjmowania przez UE na forach międzynarodowych wspólnego stanowiska wobec łamania praw człowieka. W tym kontekście dyskusji o przyśpieszeniu integracji europejskiej warto wspomnieć, że niedawno swoje prace zakończyła tzw. Konferencja na temat przyszłości Europy, będąca pomysłem Macrona. W jej ramach odbyły się liczne debaty z udziałem przywódców państw UE, ekspertów i organizacji pozarządowych, które zgłosiły setki pomysłów dotyczących dalszych kierunków i obszarów integracji Wspólnoty. Propozycje te skłoniły europosłów do przyjęcia w zeszłym tygodniu rezolucji, która „wzywa do zwołania Konwentu poprzez uruchomienie procedury zmiany traktatów”. O konieczności pogłębiania integracji europejskiej, mówił także ostatnio premier Włoch Mario Draghi, który wezwał UE do przyjęcia „pragmatycznego federalizmu”, przez co rozumiał właśnie odejście od zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie. „Musimy wyjść poza zasadę jednomyślności i przejść do decyzji podejmowanych większością kwalifikowaną (…) Potrzebujemy pragmatycznego federalizmu, który obejmie wszystkie obszary dotknięte trwającymi transformacjami – od gospodarki, przez energetykę, po bezpieczeństwo” – mówił Draghi w Parlamenie Europejskim. Niewątpliwie w nadchodzących miesiącach debata na temat przyszłości integracji europejskiej wejdzie w nową, gorącą fazę. Paryż i Berlin wspierane przez Rzym mogą dążyć do realizacji wizji bardziej scentralizowanej wspólnoty, która w ich opinii dzięki zmianom w mechanizmach podejmowania decyzji uzyska większą sprawczość i wpływ na kształtowanie swojego coraz mniej stabilnego otoczenia zewnętrznego. Powyższa kwestia każe postawić zasadnicze pytanie – jaką wizję przyszłości Unii Europejskiej przedstawi Polska, która do tej pory na forum Wspólnoty nie wykazywała się większą aktywnością w formułowaniu konstruktywnych wizji i pomysłów w tej kwestii. Pytania o to, jakiej Unii chcemy, w jakich obszarach oczekujemy pogłębienia integracji, a w jakich jej poluzowania, czy wreszcie, na których dziedzinach polityki wspólnotowej chcemy się skupić – to pytania jakie nasi decydenci w Warszawie winni sobie teraz zadawać i szukać odpowiedzi, jeśli chcą, żeby pozycja Polski w ramach UE rosła. Zmiany w sytuacji bezpieczeństwa w Europie w związku z trwającą wojną rosyjsko – ukraińską stanowią z punktu widzenia Polski najważniejszy kontekst dla dyskusji o przyszłości integracji europejskiej. Stanowisko poszczególnych państw UE wobec Ukrainy w obecnych oklicznościach stanowi pryzmat, przez który Warszawa powinna ponownie ocenić swoje relacje z partnerami w ramach Wspólnoty. W tym kontekście obecny rząd polski powinien poddać rewizji swoje dotychczasowe relacje z Węgrami, które są dziś jednym z hamulcowych unijnej polityki sankcji wobec Rosji. To nie względy bliskości ideologicznej winny stanowić główny punkt odniesienia w relacjach między Warszawą i innymi stolicami państw UE, ale zbliżona percepcja zagrożeń dla bezpieczeństwa. Dlatego tak istotne jest, by Polska obok zacieśniania relacji z państwami bałtyckimi, Słowacją, Czechami, czy Rumunią szerzej otworzyła się na pogłębienie więzi ze Szwecją i Finlndią, których coraz bardziej realne przystąpienie do NATO, wpłynie także na układ sił w ramach UE. Marek Stefan Cztery duże problemy – DW – 15.09.2021. Stan Unii Europejskiej. Cztery duże problemy. Komisja Europejska przedstawi dziś doroczny raport o stanie Unii. Problemy są podobne jak przed rokiem Konferencja w sprawie przyszłości Europy jest organizowaną przez Unię Europejską serią wydarzeń, mających na celu umożliwienie obywatelom Wspólnoty wypowiedzenie się na temat pomysłów reform. Jest to pierwszy tego typu program w UE – Instytucje unijne są zobowiązane realizować wybrane przez siebie pomysły obywateli. Konferencja w sprawie przyszłości Europy (Conference on the Future of Europę, CoFoE) jest inicjatywą mającą zwalczać deficyt demokratyczny w Unii Europejskiej. Skierowana do wszystkich obywateli UE, ale w szczególności młodych, ma zachęcić ich do wzięcia udziału w demokratycznym procesie konsultacji społecznych. CoFoE jest nie tylko ćwiczeniem dla społeczeństwa obywatelskiego, ale też w pełni funkcjonalnym narzędziem demokracji bezpośredniej. Pomysły obywateli, które zostaną omówione przez różne powołane w ramach konferencji organy, będą później realizowane przez instytucje unijne. Jak działa CoFoE? Inaugurowana 9 maja 2021 roku Konferencja, w ramach której obywatele Unii Europejskiej proponują działania które wspólnota może podjąć i debatują na ich temat, jest realizowana w postaci hybrydowej, a wydarzenia w jej ramach organizowane są zarówno oddolnie, jak i odgórnie. Podstawą Konferencji jest platforma cyfrowa, która służy zarówno jako baza danych, jak i permanentne forum, na którym wszyscy mogą zamieszczać wpisy i pomysły. Za jej pomocą rejestruje się też zdecentralizowane wydarzenia, które organizować mogą organizacje pozarządowe, społeczeństwa obywatelskiego, samorządy czy nawet pojedynczy obywatele. Pomysły zebrane za ich pomocą trafiają następnie do paneli obywatelskich. Tam wybrani losowo obywatele omawiają treść propozycji obywatelskich i odsyłają część z nich na sesje plenarne konferencji, w których uczestniczą organizacje pozarządowe, reprezentacji Parlamentu, Komisji i Rady, oraz reprezentaci parlamentów narodowych państw członkowskich. CoFoE obejmuje łącznie 10 stref tematycznych omawianych podczas wydarzeń oraz na platformie cyfrowej. Panele obywatelskie są natomiast podzielone na 4 zakresy tematyczne. Pierwszy z nich to “Silniejsza gospodarka, sprawiedliwość społeczna, zatrudnienie / Edukacja, młodzież, kultura i sport / Transformacja cyfrowa”, dotyczący głównie transformacji gospodarczej na bardziej zrównoważony, uczciwy i ekologiczny model, unowocześniony dzięki cyfryzacji. “Gospodarka służąca ludziom” Unia Europejska na cel przemian i odbudowy gospodarki przeznaczyła aż 1,8 biliona euro, zarówno w ramach budżetu na lata 2021-27, jak i w ramach projektu Next Generation EU, pakietu odbudowy gospodarczej wycenionego na około 750 miliardów euro. Pandemia koronawirusa, która opóźniła rozpoczęcie się Konferencji o ponad rok, stała się jednym z kluczowych elementów panelu pierwszego. Kryzys, który wywołał COVID-19 dał się odczuć wszystkim europejczykom. CoFoE ma na celu znaleźć rozwiązania zapewniające sprawiedliwą odbudowę gospodarek państw członkowskich UE. Ważną kwestią jest też adaptacja gospodarki do wymagań neutralności klimatycznej, do których zobowiązała się UE. Celem jest jednocześnie zastosowanie cyfrowych rozwiązań, unowocześniających gospodarkę i pozwalające obniżyć ślad węglowy i szkody środowiskowe. Według Komisji Europejskiej, “Europejczycy i przedsiębiorstwa w UE mogą dobrze prosperować tylko wtedy, gdy gospodarka im służy”. Unia spodziewa się też, że za pomocą proponowanych rozwiązań uda się stworzyć gospodarkę bardziej inkluzywną i sprawiedliwą dla wszystkich. W ramach panelu dyskutowane będą nie tylko kwestie gospodarcze, ale też dotyczące sfery edukacji, kultury, sportu, młodzieży oraz bezpieczniejszej przestrzeni cyfrowej. Uznawany za jeden z największych sukcesów Unii Europejskiej w dziedzinie integracji jest program Erasmus+, zwiększający mobilność studentów z całej Wspólnoty. UE chce tworzyć więcej projektów, za pomocą których zwiększone są możliwości studentów i młodzieży, a także mają oni okazję poznać Europę i poczuć się jej częścią. UE planuje też większe zaangażować się bardziej w promocję kultury i sportu, co aktualnie czyni za pomocą programu Kreatywna Europa czy Europejskiego Tygodnia Sportu. Czego chcą obywatele? Uczestnicy Konferencji sugerują w większości dążenie w stronę społecznej gospodarki rynkowej, sprawiedliwszej szczególnie w stosunku do pracowników, zapewniającej bezpieczeństwo finansowe wszystkim obywatelom. Jednym z pomysłów jest wzmocnienie i wpisanie do traktatów zaproponowanego w 2017 roku Europejskiego filaru praw socjalnych, który zakłada między innymi pełne równouprawnienie płci i równe szanse dla wszystkich europejczyków, uczciwe warunki pracy i wynagrodzenia oraz poszerzoną ochronę socjalną i inkluzywność. Europejczycy wspierają też pomysł odejścia od gospodarki nastawionej przede wszystkim na zwiększaniu PKB, i zastąpienia ją taką, która przede wszystkim ma na celu budowanie dobrobytu, i która działa zgodnie z ideą sprawiedliwości społecznej. Zaproponowane zostało też wprowadzenie uniwersalnego dochodu podstawowego dla wszystkich europejczyków – eksperymentu, który powiódł się między innymi w Finlandii. Uczestnicy stawiają silny akcent na redystrybucji bogactwa, zwiększonym budżecie dla usług publicznych, dążeniu do zwiększenia lub nawet uzyskania pełnego zatrudnienia we wszystkich sektorach, na polepszeniu jakości dialogu społecznego i demokratyzacji życia gospodarczego. Niektóre pomysły pokrywają się też ze światowymi trendami w dziedzinie sprawiedliwości społecznej i gospodarczej, jak na przykład walka z rajami podatkowymi, by korporacje nie były w stanie oszukiwać systemów podatkowych krajów członkowskich UE, i przez to negatywnie wpływać na jakość ich usług publicznych. W dziedzinie gospodarki obywatele UE proponują zwiększenie koncentracji na nauce języków w szkołach, w tym inwestycję we wspólny język unijny, jakim mógłby być stworzony w XIX wieku przez Ludwika Zamenhofa język Esperanto, który jest obecnie najpopularniejszym językiem pomocniczym na świecie. Plan “nauki przez całe życie” również cieszy się poparciem ze strony uczestników Konferencji. W ramach niego UE pomagałoby organizować szkolenia i edukować mieszkańców UE nawet po zakończeniu przez nich formalnej edukacji. W dziedzinie przemian cyfrowych obywatele UE sugerują sprawiedliwą cyfryzację, która nie będzie odbierać miejsc pracy, promocję oprogramowania open-source, a także większą kontrolę nad zarządzanymi przez głównie przez prywatne firmy danymi osobistymi w sieci. „Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach programu dotacji Parlamentu Europejskiego w dziedzinie komunikacji. Parlament Europejski nie uczestniczył w przygotowaniu materiałów; podane informacje nie są dla niego wiążące i nie ponosi on żadnej odpowiedzialności za informacje i stanowiska wyrażone w ramach projektu, za które zgodnie z mającymi zastosowanie przepisami odpowiedzialni są wyłącznie autorzy, osoby udzielające wywiadów, wydawcy lub nadawcy programu. Parlament Europejski nie może być również pociągany do odpowiedzialności za pośrednie lub bezpośrednie szkody mogące wynikać z realizacji projektu”.
  1. Ышеμባቶоղ θцችχ ሤ
  2. ገսሒхесачу οжቻֆማтюмθዉ

Celem niniejszego artykułu jest pokazanie Unii Europejskiej dziś, po dziesięciu latach od poszerzenia w 2004 roku jej składu o kolejne dziesięć państw, w tym aż osiem z byłego bloku

To ja dodam jeszcze wypowiedzią mistrza-klasyka, redaktora Stanisława Michalkiewicza, który mówi o tym już od co najmniej dziesięciu lat: Jak wiadomo, państwa dzielą się na dwie kategorie. Kategoria pierwsza, to państwa poważne, a kategoria druga - państwa pozostałe. Państwo poważne charakteryzuje się tym, że potrafi zdefiniować swój interes państwowy, a kiedy już to zrobi - realizuje go bez względu na okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne. Przykładem państwa poważnego są Niemcy. Kiedy w drugiej połowie XIX wieku nastał w Niemczech okres intensywnej industrializacji, nazywany również rewolucją przemysłową, bardzo szybko ujawniła się bariera surowcowa. Reakcją na pojawienie się jej było sformułowanie w środowisku niemieckich elit koncepcji gospodarki wielkiego obszaru, która w największym skrócie i uproszczeniu głosiła, że Niemcy powinny kontrolować politycznie obszar kilkakrotnie większy od własnego terytorium państwowego. W roku 1915 ta ogólnikowa siłą rzeczy koncepcja została skonkretyzowana w postaci projektu „Mitteleuropa”, opisującego urządzenie Europy Środkowo-Wschodniej po ostatecznym zwycięstwie niemieckim. Zakładał on zainstalowanie na tym obszarze państw pozornie niepodległych, ale de facto niemieckich protektoratów, o gospodarkach niekonkurencyjnych, tylko peryferyjnych i uzupełniających gospodarkę niemiecką. W 1918 roku Niemcy przegrały wojnę - a w każdym razie tak się wtedy wydawało - więc na obszarze Europy Środkowej pojawiły się państwa naprawdę niepodległe, które rozpoczęły budowę gospodarek może nie tyle zaraz „konkurencyjnych” wobec niemieckiej, ale przynajmniej niezależnych. Druga wojna światowa i podzielenie Europy żelazną kurtyną przerwało, a w każdym razie głęboko zniekształciło te procesy, ale kiedy w 1990 roku Niemcy odzyskały swobodę ruchów w Europie dzięki podpisanemu 12 września w Moskwie traktatowi 2 plus 4, natychmiast przystąpiły do odtwarzania politycznych warunków realizacji projektu „Mitteleuropa”. Starania te, którym towarzyszyła katastrofa Jugosławii, zostały pomyślnie zakończone 1 maja 2004 roku, kiedy to 9 krajów środkowoeuropejskich zostało przyłączonych do Unii Europejskiej, a więc - do niemieckiej strefy wpływów w Europie, podzielonej niemal dokładnie wzdłuż linii „Ribbentrop-Mołotow” na strefę wpływów niemieckich i rosyjskich. Podział ten jest kamieniem węgielnym strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego, wyznaczającego ramy europejskiej polityki i skutecznie opierającego się „próbom niszczącym” jakim poddawane jest od czasu do czasu przez Stany Zjednoczone. Państwo pozostałe albo nie potrafi zdefiniować swego interesu państwowego i zatacza się od ściany do ściany, w zależności od tego, w która stronę zostanie popchnięte przez państwo poważne, albo nawet potrafi to zrobić, ale bardzo szybko o tym zapomina i zatacza się od ściany do ściany, w zależności od tego... i tak dalej. Jak zauważyła baronessa Małgorzata Thatcher, Unia Europejska jest narzędziem niemieckiej hegemonii w Europie. Warto tedy przypomnieć, że po II wojnie światowej państwo niemieckie zostało zlikwidowane, Wielka Brytania została przez USA zepchnięta do drugiej kategorii, a Francja tylko przez grzeczność była traktowana jako mocarstwo. Politykę europejską zdominowały Stany Zjednoczone i Związek Sowiecki. W tej sytuacji nie było już powodu do francusko-niemieckiej rywalizacji, więc nastąpiło pojednanie, dające początek dzisiejszej Unii Europejskiej, której politycznym priorytetem jest „europeizacja Europy” to znaczy - cierpliwie i metodyczne eliminowanie wpływu USA na europejską politykę. Jednym z narzędzi tej „europeizacji” jest właśnie strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie. Ehh, a nasze "europejsy" z forumowych tematów politycznych dalej myślą sobie, że z tym propagandowym "wszyscy ludzie będą braćmi", to tak naprawdę , nie dostrzegając owych wymiernych konsekwencji gospodarczych i politycznych - prawdziwej istoty członkostwa w Unii Europejskiej - dotkliwych limitów i zakazów, idiotycznych norm, szkodliwych podatków, wszechobecnej biurokratyzacji, utraty suwerenności itd. itd., czyniących nasz kraj jedynie podległym Niemcom, niekonkurencyjnym "rynkiem zbytu" Btw. Zastanawia mnie ta cala sytuacja z imigrantami - we Francji, jak we Francji, ale w takich Niemczech, które Michalkiewicz klasyfikuje jako "państwo poważne", latami konsekwentnie realizujące koncepcje "Mitteleuropa", Angela Merkel (oczywista prominentka "Służb"), otwarcie zapraszala arabskich "uchodźców", jakby nie dostrzegając, idących za tym katastrofalnych dla społeczeństwa, długofalowych skutków ? No bo czy tacy Niemcy mieliby pozwolic sobie na to, coby za x lat przeglosowano ich we własnym kraju ? Kumacie coś z tego ? Braun przykładowo próbuje doszukiwac się jakichs związkow w nowo zatwierdzonym niemieckim projekcie zbrojeniowym na 150 mld Euro do 2030 roku i hipotetycznym projekcie geopolitycznym - "kondominium niemiecko-rosyjskie pod żydowskim zarządem powierniczym". Niby to takie "wrożenia z fusow", ale coś czuje, ze szykuje się jakis kurewsko mroczny scenariusz ... Hmm, nie wiem, może warto byłoby sie w końcu wybrac na ta strzelnice i zamiast wydać hajs na browar, dla odmiany poćwiczyć strzelanie ?
Sondaż: Sytuacja gospodarcza jest najważniejszym problemem w Unii Europejskiej. Tomasz Dereszyński. 11 września 2021, 18:00. 3. Szymon Starnawski. W sondażu Eurobarometru mieszkańcy UE jako główny problem na szczeblu UE postrzegają sytuację gospodarczą, a w dalszej kolejności środowisko i zmianę klimatu oraz imigrację.

- W trudnym okresie 60 proc. Europejczyków wyraża optymizm co do przyszłości Unii Europejskiej. Najwyższe oceny optymizmu obserwuje się w Irlandii (81 proc.), na Litwie i w Polsce (po 75 proc.) oraz w Chorwacji (74 proc.). Najniższy poziom optymizmu występuje w Grecji (44 proc.) i we Włoszech (49 proc.), gdzie pesymizm przeważa nad optymizmem, oraz we Francji, gdzie opinie są podzielone po równo (49 proc. versus 49 proc.). - informuje Komisja Europejska. Gorzej jednak wyglądają opinie obywateli Unii Europejskiej, jeśli chodzi o stan gospodarczy Wspólnoty. Od jesieni 2019 roku odsetek Europejczyków uważających, że obecna sytuacja ich gospodarki jest dobra, znacznie spadł (wynosi 34 proc., spadek o 13 punktów procentowych), podczas gdy odsetek respondentów, którzy oceniają tę sytuację jako złą, gwałtownie wzrósł (64 proc., wzrost o 14 punktów procentowych). Jednocześnie 42 proc. uważa, że gospodarka ich kraju wyjdzie na prostą po negatywnych skutkach epidemii koronawirusa „w 2023 r. lub później”. Europejczycy są podzieleni co do środków podjętych przez Unię Europejską w celu zwalczania pandemii - 45 proc. deklaruje się zadowolenie z nich, a 44 proc. niezadowolenie. Najbardziej o adekwatności podjętych środków przekonani są mieszkańcy Irlandii (71 proc.) oraz Węgier, Rumunii i Polski (po 60 proc.). W siedmiu krajach UE większość respondentów jest niezadowolona z podjętych działań, zwłaszcza w Luksemburgu (63 proc.), Włoszech (58 proc.), Grecji i Czechach (po 55 proc.) oraz w Hiszpanii (52 proc.). W Austrii równy odsetek respondentów jest zadowolony i niezadowolony (po 47 proc.). Badanie Eurobarometr zostało przeprowadzone w lipcu i sierpniu w drodze 26 681 wywiadów w 27 państwach członkowskich Unii Europejskiej. Źródło: PAP,

Jaka przyszłość aut spalinowych w. Unii? Komisja Europejska powinna wyznaczyć datę, od kiedy na terytorium Unii Europejskiej zostanie zakazana sprzedaż nowych aut z silnikami benzynowymi i diesla. List w tej sprawie wysłało do KE 9 europejskich państw. Instytut SAMAR poprosił w tej sprawie o komentarz z Brukseli.
W tej kadencji Komisji Europejskiej nie należy się spodziewać wielkich reform w UE. Niemniej Unia potrzebuje zmian, w kwestii zniesienia jednomyślności w głosowaniu w polityce zagranicznej czy stworzenia wspólnej dla wszystkich państw europejskiej przestrzeni politycznej. Minęły już ponad dwa miesiące od zakończenia Konferencji w sprawie przyszłości Europy (CoFoE). Konferencja w sprawie przyszłości Europy była pierwszym w swoim rodzaju eksperymentem zainicjowanym przez instytucje UE, mającym na celu wspieranie ogólnoeuropejskich debat i dyskusji na temat przyszłych kierunków rozwoju Unii Europejskiej. Dyskusje trwały ponad rok i zakończyły się w maju 2022 r. sporządzeniem raportu końcowego. Przynajmniej część z 49 przedstawionych postulatów CoFoE wymagałaby zmian w traktatach Unii Europejskiej. Jednak w obecnej sytuacji geopolitycznej, rozmowa o zmianach traktatowych mogłaby okazać się niewykonalna ze względu na sprzeczne interesy pomiędzy krajami członkowskimi. CoFoE może stać się katalizatorem przyszłych zmian w UE W 49 postulatach przedstawionych w raporcie nakreślono wizję przekształconej Europy w różnych dziedzinach – od zmian klimatu i polityki społecznej po europejską demokrację i bezpieczeństwo. Podczas konferencji przedstawiono ambitne zmiany polityczne w UE, jednak, aby przyjąć te zalecenia, instytucje unijne będą musiały zainicjować wiele zmian nie tylko legislacyjnych, ale również strukturalnych. Konferencja w sprawie przyszłości Europy przyciągnęła ponad 5 mln odwiedzających na swoją platformę cyfrową. Niektórzy sugerują jednak, że profil uczestników nie reprezentuje poglądów całego społeczeństwa, a konferencja jest jedynie chwytem PR-owym opracowanym przez instytucje europejskie w celu poprawy ich reputacji. „Konferencja ws. przyszłości Europy jest próbą otworzenia się górnego pułapu elit europejskich na to, co się myśli na ulicach europejskich miast i wsi. Ma jednak sporo minusów. Bardzo mała część Europejczyków wypowiedziała się w organizowanych w ramach CoFoE panelach obywatelskich. Najczęściej brali w nich udział ludzie, którzy są zwolennikami tego projektu, może nawet są entuzjastycznie do niego nastawieni. Jest to mocno wybiórcza próbka”, podkreśla dr Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych. Jednocześnie jest to duży krok dla systemu instytucjonalnego, któremu zarzuca się deficyt demokratyczny. W nadchodzących miesiącach okaże się czy unijni decydenci będą mieli wystarczającą wolę polityczną, by poważnie ocenić wyniki tego eksperymentu i aktywnie dążyć do wdrożenia postulatów. Reakcja Przewodniczącej Komisji Europejskiej Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zobowiązała się do zaoferowania obywatelom Europy możliwości wypowiedzenia się w procesie decyzyjnym UE. Podczas gdy wielu zastanawia się, w jakim stopniu postulaty przyjęte podczas Konferencji można będzie wcielić w życie, von der Leyen wydaje się być optymistycznie nastawiona wobec perspektywy przebudowy Unii Europejskiej. „Powiedzieliście nam, że chcecie budować lepszą przyszłość, realizując najtrwalsze obietnice z przeszłości. Obietnice pokoju i dobrobytu, sprawiedliwości i postępu; Europy, która jest społeczna i zrównoważona, która jest opiekuńcza i odważna. Powiedzieliście nam, dokąd chcecie, aby zmierzała Europa. Teraz od nas zależy, czy obierzemy najbardziej bezpośrednią drogę, wykorzystując wszystkie możliwości, jakie dają nam traktaty, czy też w razie potrzeby je zmieniając”, powiedziała von der Leyen podczas przemówienia na zakończenie Konferencji w sprawie przyszłości Europy. Jednocześnie przewodnicząca Komisji Europejskiej w swoim wystąpieniu przedstawiającym wnioski z Konferencji wydaje się nieco wątpić w realizację bardziej kontrowersyjnych zmian, które wymagałyby zmiany traktatów. Wspomina, że „chociaż Konferencja przyniosła doskonałe wyniki zarówno pod względem ilości, jak i jakości, jej powodzenie będzie ostatecznie zależało od zmian, które może przynieść” i jednocześnie sugeruje, że rezolucje bez zmian traktatowych będą priorytetowe. Prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych jest jednak sceptyczna. Nasza rozmówczyni podkreśla, że postulaty są obecnie rozważane i dyskutowane. „Natomiast kiedy, czy i które z nich mogą być wprowadzone w życie to bardzo trudna dyskusja”, dodaje. Dr Bonikowska podkreśla, że „Konferencja zaczęła się przed wojną w Ukrainie. Teraz mamy wojnę i sądzę, że wojna nie sprzyja ani otwieraniu traktatów, ani modyfikowaniu czegokolwiek pomiędzy państwami członkowskimi, bo to mogłoby się skończyć niedobrze. Myślę, że poczekamy jeszcze na taką możliwość wprowadzenia zmian. Ta kadencja Komisji Europejskiej to jest dopiero przygotowywanie gruntu, ponieważ nic się teraz jeszcze nie wydarzy”, podkreśla nasza rozmówczyni. Instytucje europejskie rozważają obecnie ponad 300 propozycji i celów. 17 czerwca Komisja Europejska opublikowała komunikat, w którym oceniła proponowane zmiany i określiła kolejne kroki. W szczególności Komisja wydaje się entuzjastycznie nastawiona do wprowadzenia demokracji partycypacyjnej w mechanizmach kształtowania polityki UE. Uczestnicy CoFoE proponują ambitne zmiany Niektóre z proponowanych przez uczestników CoFoE reform dotyczą samej struktury procesów decyzyjnych w UE, np. zniesienie jednomyślnego głosowania i zastąpienie go głosowaniem większością kwalifikowaną, a także zwiększenie transparentnści i przystępności legislacji dla społeczeństwa. Tak poważne zmiany mogłyby bezpośrednio doprowadzić do sporu między demokratycznym mandatem UE, a efektywnością biurokratycznych procedur. Jednym z postulatów zaproponowanych przez uczestników Konferencji jest zmiana procedury jednomyślnego głosowania w Radzie Europejskiej, ponieważ komplikuje ona podejmowanie decyzji przy tak dużej liczbie państw członkowskich. Zniesienie tej zasady miałoby zastosowanie do prawie wszystkich głosowań z wyjątkiem przyjmowania nowych członków do UE oraz zmian podstawowych zasad UE określonych w Traktacie Lizbońskim i Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Według Małgorzaty Bonikowskiej zasada jednomyślności w UE musi zostać zniesiona. „Jednomyślność stanowi dzisiaj ogromne wyzwanie, bo w tak dużym gronie państw niezwykle trudno dogadać się i uzyskać zgodę wszystkich członków, zwłaszcza w sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, kiedy kraje często mają odmienne interesy, żeby nie powiedzieć rozbieżne. Dlatego po 70 latach istnienia projektu europejskiego sądzę, że nie ma możliwości dalej robić kolejnego kroku w historii tego projektu, w tak dużym gronie państw, jeżeli będziemy utrzymywali dalej jednogłośne głosowania. Na tym etapie rozwoju Unii Europejskiej trzeba wprowadzić głosowanie większością kwalifikowaną”. W jednym z proponowanych rozwiązań wspomniano również o wspólnych siłach zbrojnych UE jako sposobie samoobrony i zapobieżenia agresywnym działaniom wojskowym. Choć idea armii europejskiej wydaje się być gorącym tematem w ostatnich latach, jej wykonalność jest raczej niewielka, jak sugeruje Małgorzata Bonikowska. „Moim zdaniem nie ma możliwości utworzenia europejskiej armii. Nie łudźmy się, że Unia Europejska będzie miała ani w najbliższym czasie, ani nawet w średniej perspektywie możliwości wspólnego stworzenia realnego wymiaru militarnego między państwami. Można mówić o lepszym współdziałaniu armii państw członkowskich, ale to się właśnie dzieje w NATO”, podkreśla nasza rozmówczyni. W rzeczywistości, jeśli UE miałaby wprowadzić niektóre z proponowanych zmian, konieczna byłaby ściślejsza współpraca między państwami członkowskimi, być może nawet w kierunku federalizacji. “Dzisiaj mamy wyzwanie, jaki krok dalej zrobić w historii tego projektu, w sytuacji, kiedy jesteśmy pomiędzy chęcią współdziałania a niechęcią do oddawania suwerenności. I jeżeli nie jest to wspólne państwo federacyjne, to jakiś inny rodzaj związania państw, np. hybrydowy model wielopoziomowego zarządzania. Ale wiemy, że na pewno nie możemy się cofnąć”, mówi Małgorzata Bonikowska. Być może jednym z kroków w kierunku integracji europejskiej mogłoby być utworzenie ponadnarodowych list wyborczych, o czym wspomniano w jednym z postulatów. Na pytanie o możliwość wprowadzenia takiej zmiany, prezes CSM odpowiedziała, że widzi taką możliwość. Nasza rozmówczyni podkreśliła, że to jest już stary postulat i najwyższa pora, żeby go wprowadzić w życie. „Myślę, że jedną z największych bolączek UE jest brak europejskiej przestrzeni politycznej wspólnej dla wszystkich krajów. Owocuje to tym, że nie ma europejskich polityków i nie ma europejskiego przywództwa. Są przywódcy państw i to zawsze się źle kończy, ponieważ wtedy, kiedy dane państwo ma silnego przywódcę, zaczyna próbować dominować w Unii, a projekt europejski zakłada równorzędność. Bardzo przydałoby się dzisiaj stworzenie europejskiej przestrzeni politycznej, czyli możliwość uprawiania polityki w skali europejskiej, a nie tylko krajowej”, podkreśliła Bonikowska. To jakie zmiany wprowadzi Komisja Europejska będziemy mogli śledzić w perspektywie długoterminowej. Oczekuje się, że przewodnicząca von der Leyen ogłosi pierwszy zestaw propozycji zmian w swoim orędziu o stanie Unii, a także w liście intencyjnym we wrześniu tego roku. Przedstawione propozycje posłużą jako podstawa planu prac Komisji na rok 2023.
Zapewnienie nowej europejskiej umowy społecznej i odnowionej polityki społecznej, a także skupienie się na usługach społecznych wysokiej jakości. Pogłębienie jednolitego rynku, aby promować odporną gospodarkę o zerowej emisji netto , ze szczególnym uwzględnieniem otwartej strategicznej autonomii i bezpieczeństwa gospodarczego.
Na jakie środki z unijnego budżetu Polska i Małopolska może liczyć po 2020 roku? Czy otrzymamy wsparcie na walkę o czyste powietrze, uruchomienie biznesu, projekty społeczne? Polityka spójności dla rozwoju regionuPolityka spójności to narzędzie, które w Polsce przynosi wiele namacalnych korzyści. „Podróżując po Polsce widzę, jak wiele się zmieniło dzięki środkom unijnym. Jak ogromny progres poczyniła! Przykład? Zaledwie dzisiaj – przyjechałem na debatę z lotniska nowoczesnym pociągiem do Muzeum AK, które powstało dzięki środkom z regionalnego programu operacyjnego. To tylko jeden z wielu sukcesów, choć widzę jak wiele pracy jeszcze nas czeka. Z pewnością kwestie infrastruktury, walka o czyste powietrze i dalsze inwestowanie w innowacyjne rozwiązania w przedsiębiorstwach” – wyliczał Wolfgang Münch podczas debaty „Przyszłość Europy w Twoich rękach. Nowe Otwarcie 2021-2027”.„Jak podaje Komisja Europejska, tylko w latach 2007-2013 w ramach polityki spójności w całej UE zainwestowano 346,5 mld euro. Komisja ocenia, że do 2023 roku każde zainwestowane euro będzie oznaczało dodatkowe 2,74 euro dla PKB państw członkowskich UE, a więc i poszczególnych regionów. Przykładowo produkt krajowy brutto Małopolski wzrósł w ostatnich kilkunastu latach o ponad 118 proc., co pod względem tempa rozwoju stawia nas w gronie najszybciej rozwijających się regionów Europy” – wylicza Jacek Krupa, Marszałek Województwa po 2020 roku? Polityka spójności to także potężny impuls do działania. Jak wynika z analizy Strategii Rozwoju Województwa Małopolskiego na lata 2011-2020, aż połowa ujętych tam działań i inwestycji nie byłaby możliwa do zrealizowania, gdyby nie środki z UE. Dlatego tak ważne jest, żeby o przyszłej polityce spójności rozmawiać – tym bardziej, że perspektywa 2021-2027 niesie ze sobą sporo najbardziej dotkliwych jest propozycja zmniejszenia środków dla Polski. Zadeklarowana dla naszego kraju kwota ok. 64 mld euro jest aż o 23 proc. niższa niż obecna pula. Mimo, że budżet polityki spójności ma stopnieć tylko o 10 proc. Wśród innych kluczowych zmian jest także propozycja korekty zasad dofinansowania poszczególnych projektów i inwestycji. Jesteśmy jako region przygotowani do dyskusji na temat funduszy w latach 2021-2027. Prowadzimy stały dialog z Europejskim Komitetem Regionów, bierzemy czynny udział w konsultowaniu pakietu rozporządzeń nowej perspektywy finansowej. Dlatego z pełną świadomością podkreślamy wszystkie aspekty nowej polityki spójności, które nas martwią. Tak jest przede wszystkim z propozycją obniżenia maksymalnego poziomu dofinansowania projektów z 85% do 70% i dodatkowo – przy projektach o wartości powyżej 5 mln euro – traktowaniu VAT jako kosztu niekwalifikowanego – podkreślał Stanisław Sorys, Wicemarszałek Województwa Chromniak, prezeska zarządu Fundacji Biuro Inicjatyw Społecznych, potwierdziła, że zmiany w zakresie wkładu własnego będą sporym wyzwaniem dla ngo. Już dzisiaj organizacje pozarządowe otrzymują wsparcie na projekty - ale nie na ich zarządzanie. W efekcie niektóre z nich dość mocno je drenują, bo przecież ta praca też kosztuje organizację. To powinno się zmienić, jednak zapowiadane obniżenie pułapu dofinansowania temu nie wróży – podkreślała kolejnej perspektywy finansowejDo wszystkich tych wątpliwości i pytań odniósł się w czasie debaty Wolfgang Münch, który przypomniał, że kształt perspektywy finansowej po 2020 roku jest ciągle przedmiotem ustaleń. Pamiętajmy, że Unia Europejska to nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim solidarność. A tę solidarność należy też rozumieć na poziomie wartości, tego jak zmieniło i dalej zmienia się życie naszych mieszkańców – zakończył informacji o Funduszach Europejskich w Małopolsce można znaleźć na stronie W regionie działa również 5 punktów informacyjnych – w Krakowie, Tarnowie, Chrzanowie, Nowym Targu i Nowym Sączu, w których udzielane są bezpłatne informacje o dostępnych środkach finansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego.

Program jest jednym z głównych instrumentów na drodze do powstania Europejskiej Unii Zdrowotnej. Program, ustanowiony w rozporządzeniu (UE) 2021/522 , wnosi unijną wartość dodaną i uzupełnia polityki państw członkowskich, jeśli chodzi o realizację czterech celów ogólnych odpowiadających założeniom programu i dziesięciu celów

@ wszystko mamy sojuszników, którzy dawali nam pieniądze. W czym przejawiał się ów szczególny sojusz? Poza tym, dla przypomnienia, takie właśnie "rozdawnictwo" jest przyczyną problemów w Grecji, Hiszpanii i Włoszech. Poza tym, za darmo nikt nam pieniędzy nie dawał. Nie mówię, że UE nie była korzystna dla Polski, ale nie na funduszach unijnych te korzyści polegały. Za jaką cenę? Zmniejszenie nacjonalizmu. Jakiego znowu nacjonalizmu? Ewentualnie wyjdźmy z UE i możemy być jak Ukraina czy Białoruś Czemu nie jak Norwegia lub Szwajcaria? Poza tym, dlaczego nie postępować zgodnie z dewizą "nie palcie komitetów, zakłądajcie własne". Wystąpienie lub pozostanie w UE nie ma żadnego znaczenia, jeżeli Polska nie znajdzie się w silnym bloku państw broniących wspólnych interesów - czy to układzie Wyszehradzkim, czy Neohanzie, czy Pansłowiańskim Kręgu Producentów Etanolu - w przypadku poztsania w Unii taki blok oznacza lepszą kartę przetargową przy negocjacjach wewnątrzwspólnotowych, przy wystąpieniu z UE daje lepsze perspektywy czy to w dziedzinie samodzielnego funkcjonowania, czy to nawiązywnia kontaktów z innymi państwami bądź układami. na łasce Rosji. Myślisz, że będąc w Unii nie będziemy na łasce Rosji? Pierwsze skrzypce w UE grają Niemcy, które mają bardzo dobre kontakty z Rosją (z tego co wiem, lepsze niż jakikolwiek inny kraj UE z byłymi demoludami włącznie). Myślisz, że nie "sprzedadzą" Polski dla zabezpieczenia swoich interesów? Nie żebym był rusofobem. Po prostu twierdzenie "albo UE, albo Rosja" nie ma umocowania w rzeczywistości. @Garret RendellsonUnia rozsypie się najdalej za 2 lata. Nie rozpadnie. Co najwyżej zreformuje, może jakieś państwa (np.: Wielka Brytania) z niej wystąpią. Na szczęście do tego czasu zbankrutujemy i do władzy dojdą liberałowie by naprawić błędy socjalistów. Raczysz sobie żartować :) Jeżeli UE się jakimś cudem rozpadnie, to zostanie to przedstawione jako porażka kapitalizmu, która powinna dać podstawy do zbudowania prawdziwego neo-ZSRR (bo wbrew potocznym opiniom, UE z ZSRR ma niewiele wspólnego). Popatrz, co się mówi o sytuacji w USA. A jeżeli jakimś cudem do władzy dojdą liberałowie (co byłoby wystarczającym dowodem na istnieniem sił nadprzyrodzonych), to zrobi się na nich taką nagonkę jak na PiS cztery lata temu. Nic, z czym specjaliści od propagandy nie daliby sobie rady. @KarrdeZobacz dookola jak sie koncza rewolucje, daleko szukac nie musisz. Amerykanom się udało :P Niemniej podzielam Twoje zdanie. Tutaj potrzeba modelu chińskiego, czyli stopniowej, regularnej przebudowy ustroju, a nie rewolucji. Zwłaszcza w Polsce :) @freshertySęk w tym, że wiąże się to z utratą suwerenności - czymś, czego spora rzesza ludzi boi się jak ognia... I bardzo dobrze. Brak siuwerenności nie jest niczym dobrym. A tak de facto to suwerennych państw w ścisłym tego znaczeniu na świecie prawie już nie ma. :) Każda umowa to ograniczenie suwerenności. Tylko że Ty piszesz o utracie suwerenności, a między jej ograniczeniem a utratą jest dokładnie taka sama róznica, jak między płaceniem podatków a niewolnictwem :)

Odpowiada prof. Witold Modzelewski. Jaka jest przyszłość Polski w Unii Europejskiej? Odpowiada prof. Witold Modzelewski. Komisarz UE do spraw równości ogłosiła, że KE wstrzymuje fundusze z programu miast partnerskich dla paru polskich gmin. Doprowadziły do tego kontrowersyjne decyzje polityczne i światopoglądowy spór między polskim

Podany dokument nie został odnaleziony. Jeżeli na tą stronę zostałeś odesłany przez błędny link, prosimy o zgłoszenie nam tego. Jaka przyszłość Europy jaka przyszłość Unii Europejskiej Czy da się budować przyszłość bez określonych planów wizji wartości Wrocławski Przyszłość Europy | Niedziela.pl Oceń: 0 0 Podziel się: Europa odbudowuje się po przejściach. W negocjacjach nad brexitem zachowała jedność, chce być sprawna i bardziej odporna na kryzysy. W reakcji na politykę prezydenta Donalda Trumpa bardziej troszczy się o porządek liberalny i wspólne wartości, odkrywa na nowo politykę zagraniczną i obronną. Kiedy szykują się decyzje o przyszłości UE, Polska powinna brać udział w najważniejszych projektach i mieć poważnych sojuszników. Tekst ukazał się w Pomocniku Historycznym POLITYKI „Dzieje wspólnej Europy”. *** Dekada zarządzania kryzysem. UE jest jak szyba. Zauważa się ją tylko wtedy, gdy jest brudna lub stłuczona. Przeciętny Europejczyk nie wstaje codziennie, żeby się Unią zachwycać, choć każdego dnia korzysta z jej oferty. Dociera do niego, że UE w ogóle jest, kiedy pojawiają się kłopoty, bo to one motywują do reakcji. Ostatnio było tych kłopotów nadmiar. Przez ponad dziesięć lat UE funkcjonowała w trybie zarządzania kryzysami. Nie miała dość czasu na promowanie swego dorobku, choć właśnie wtedy udało się stworzyć podstawy unii bankowej czy energetycznej, zbudować narzędzia do zapobiegania kryzysom finansowym, czyli osiągnąć więcej, niż jeszcze kilka lat wcześniej wydawało się możliwe. UE musiała jednak gonić od pożaru do pożaru, po kryzysie finansowym nastał ukraiński, a potem migracyjny. Zaabsorbowanie ich gaszeniem, w czym siłą rzeczy pierwszoplanowe role odgrywały największe państwa członkowskie, osłabiało unijną reputację. Wspólnota, którą ludzie zwykle doceniają za załatwianie przyziemnych, istotnych dla nich spraw, traciła swój najważniejszy instrument legitymizacji – widoczne efekty działań, bycie blisko człowieka. W ten sposób do realnych problemów doszła jeszcze kwestia wizerunku UE – kojarzenia jej z kryzysem. Obywatele mogli nawet odnieść wrażenie, że UE bardziej stwarza problemy, niż je rozwiązuje. Jednocześnie wiele europejskich pewników, zależności, w które ślepo wierzono, zostało zakwestionowanych. Na przykład to, że bliskie relacje polityczne i handlowe z sąsiadami prowadzą automatycznie do transferu standardów. Promotorzy Unii obiecywali życie lepsze i bezpieczniejsze, zachęcając do sprostania wymaganiom. Często nie mieli jednak oferty na miarę rozbudzonych aspiracji. Myśleli, że eksportują wartości, tymczasem zdarzało im się importować chaos. Jak w czasie kryzysu migracyjnego, kiedy to sąsiedzi bardziej wpływali na unię niż UE na nich. Współzależność, która miała stawiać tamę trującym sporom historycznym, stawała się ich nowym źródłem, jak choćby w ostrej fazie kryzysu finansowego w strefie euro. Gdy minister finansów Grecji miał odwiedzić Berlin, tabloid „Bild-Zeitung” napisał: „Witamy w kraju, gdzie ludzie codziennie wstają o szóstej, aby ciężko pracować. I tak do 67 roku życia”. W odpowiedzi wystawiano rachunki za historyczne krzywdy. A przecież to strefa euro miała być tą najdalej posuniętą próbą praktykowanej współzależności, która powinna była uwolnić kontynent od demonów przeszłości. Rzecz jasna przy założeniu, że dobrze funkcjonuje. Skumulowanie kryzysów doprowadziło do utraty wiary w bezpieczeństwo Zachodu po upadku komunizmu, w kompetencję elit i samoregulację systemów liberalnej demokracji. UE musiała przyjąć do wiadomości, że coraz więcej obywateli będzie ją oceniać nie po wdrażaniu postępu, lecz po tym, czy potrafi ich ochronić przed niepożądanymi skutkami sił i żywiołów, które po części sama wyzwoliła (otwarcie granic, różnorodność). Na tych prawdziwych i wymyślonych ludzkich obawach zaczęli żerować miłośnicy prostych rozwiązań w złożonych sprawach. Sprzyjał temu nadmiernie zideologizowany spór o recepty na wyjście z kryzysu finansowego: cięcia czy wzrost? Zrodziło to pokusę szukania czegoś nowego, czy to na drodze zmiany traktatów, czy nawet poprzez zakwestionowanie samej idei wspólnej Europy. Powstały warunki dla politycznej medycyny niekonwencjonalnej. Warunki dalszej żywotności. Z tej skróconej diagnozy sytuacji w UE wynika jasno, że warunkiem jej odnowy musi być przejście od trybu zarządzania kryzysami do – wreszcie – zajęcia się wyzwaniami przyszłości. Nie obędzie się przy tym bez przemyślenia na nowo europejskich pewników i dokonania głębszej korekty projektu integracyjnego. Trzeba mieć także świadomość, że drogą do odzyskania wiarygodności przez Unię musi być wykazanie w praktyce, że ma ona lepsze narzędzia do radzenia sobie z ciemnymi stronami globalizacji i nowymi niepokojami obywateli niż propozycje konkurencyjne. Wtedy ma szanse odzyskać pewność kierunku, w którym powinna zmierzać. UE zawsze czerpała swą żywotność nie tyle z atrakcyjności jakiegoś modelu, który ktoś wyrysował na desce kreślarskiej, ile z trafnego odgadywania potrzeb swojego czasu. Jeżeli teraz sprawą najpilniejszą dla obywateli stało się poczucie bezpieczeństwa, jeżeli wróciły lęki związane z migracjami, to należało odzyskać kontrolę przede wszystkim nad tymi zjawiskami, pokazać, że UE jest do tego zdolna. W innym przypadku zapanowałoby zwątpienie, a wówczas to antyeuropejscy populiści mieliby inicjatywę i dyktowali agendę. Dziś już wiemy, że udało się radykalnie ograniczyć skalę tego zjawiska. To poprzez takie doświadczenia UE może odzyskiwać wiarygodność. Warto tutaj wyraźnie zaznaczyć, że ogromnym nadużyciem jest przedstawianie UE jako przyczyny dramatycznych procesów społecznych, kulturowych i gospodarczych, przez które dziś kontynent przechodzi. To właśnie UE podejmuje globalne wyzwania, szuka wspólnych odpowiedzi tam, gdzie pojedyncze państwa nie mogą sobie poradzić. W ten sposób wystawia się na widok i jest przez obywateli notorycznie mylona ze źródłami wszelkich nieszczęść. Przykładem może być właśnie wspomniany kryzys migracyjny, w trakcie którego UE – próbując powstrzymać napływ uchodźców (uszczelnianie granic zewnętrznych, program pomocy dla państw afrykańskich, umowa z Turcją itd.) – była oskarżana o wywołanie tego kryzysu. Tymczasem od dawna było wiadomo, że mur między bogatą Północą a biednym Południem kiedyś runie i miliony ludzi zapukają do drzwi. Jest to nieuchronny skutek tendencji globalizacyjnych, których integracja europejska jest tylko częścią. Przeciw bezkarnym uproszczeniom. Wielu ekspertów zwraca uwagę na ten triumf bezkarnych uproszczeń o pogrążonej w kryzysie Unii jako matce wszystkich nieszczęść. Piotr Buras i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przypomnieli niedawno, że pierwotny w stosunku do kryzysu Unii jest przecież kryzys demokracji liberalnej jako podwaliny całej formacji Zachodu. Zwracają oni uwagę, że efekty zderzenia UE z tymi zjawiskami są często mylnie brane za przejawy jej własnego kryzysu. Państwa członkowskie, nie radząc sobie z problemami, nagminnie zrzucają odpowiedzialność na UE, jakby była jakimś oderwanym od nich, zewnętrznym imperium. Fundamentalne pytania, z którymi należy się dziś zmierzyć, wykraczają daleko poza wpływy i kłopoty UE, jak choćby sprzeczność między nieograniczoną władzą rynków a nienadążającą za tym regulacyjną kompetencją państw. Inną kwestią jest to, że deficyty w działaniach UE i słabości jej instrumentów mogą przyczyniać się do pogłębienia objawów tych kryzysów. I to właśnie powinno być przedmiotem troski. Poza tym wielu kłopotów udałoby się pewnie uniknąć, gdyby Unia Europejska miała więcej kompetencji i tym samym narzędzi działania. To aluzja do coraz głośniejszego dziś wołania bynajmniej nie o wzmocnienie, lecz właśnie ograniczenie kompetencji Komisji Europejskiej, by „nie rościła sobie nadmiaru praw”, „nie nadużywała swojej pozycji”. Jest interesującym paradoksem, że te same państwa, które oczekują wstawiennictwa komisji np. w przypadku Gazociągu Północnego 2, z ogromnym poświęceniem zajmują się jej osłabianiem. Lekcja amerykańska. Brytyjskie referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej i wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych były wstrząsem i lekcją dla unii. Wymusiły refleksję nad jej miejscem w globalnym świecie oraz kondycją wewnętrzną i reformami. Zacznijmy od lekcji amerykańskiej. Po wyborach w USA w 2016 r. zaczęto coraz śmielej kwestionować powojenne zasady współpracy transatlantyckiej i rolę instytucji międzynarodowych, które dotąd zapewniały pokój i wolny handel. Teraz miałyby być programowo osłabiane, by zrobić miejsce dla mocarstw, także regionalnych, urządzających świat poprzez umowy dwustronne. Niektóre stolice europejskie uznały, że trzeba się przygotować na dezintegrację UE i zawczasu postawić na bilateralne związki z dominującymi graczami. Milcząco akceptowano perspektywę systemu opartego na relacjach transakcyjnych, kierującego się wąsko pojmowanymi zasadami pomnażania zysków, protekcjonizmem i prawem silniejszego. Tymczasem obrońcy liberalnej demokracji na kontynencie zaczęli pytać, czy warto poświęcać z takim trudem wypracowany dorobek instytucji międzynarodowych i wracać do nowej wersji koncertu mocarstw, skoro wiemy z historii, jak to się kończyło? Czy warto rezygnować z systemu opartego na solidarnych zobowiązaniach i wspólnym podejmowaniu decyzji? Postawiona wobec takiego wyzwania Europa nie przyjęła nowych reguł gry i pozostała przy własnych. Trzymanie się swoich wartości nie jest balastem, lecz zapewnia przewagi konkurencyjne. Wiadomo przecież, że inwestycje napływają do krajów stabilnych instytucji demokratycznych, tam też lepiej rozwijają się innowacje. Wartości i odpowiedzialność pozostają walutą, którą Europa będzie mogła skutecznie konkurować. To UE może stworzyć narzędzia, by bronić się przed nadużyciami niektórych korporacji międzynarodowych, przestrzegać standardów socjalnych, a także chronić tych, którzy stracili na wolnym handlu. To UE wydaje 87 mld dol. rocznie na pomoc rozwojową (podczas gdy Stany Zjednoczone 31 mld), co jest istotnym wkładem do zapobiegania konfliktom na świecie. Polskim zwolennikom zastąpienia UE jakąś nową edycją koncertu mocarstw gospodarczych i politycznych warto zwrócić uwagę, że udział Stanów Zjednoczonych w bilansie bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce wynosi 2,5 proc. (Niemiec – 20 proc.), zaś w polskim handlu 3 proc. (Niemiec – 25 proc.). Bez unijnego parasola kraje Europy stałyby się coraz mniej znaczącymi uczestnikami gry na scenie globalnej. W zamian za gwarancje bezpieczeństwa byłyby rozgrywane przez mocarstwa, które wymuszałyby na nich lojalność i podążanie za ich interesami. Eksperci już wskazują, że stopniowo pogarsza się gospodarczy klimat dla małych i średnich państw. W spokojnych czasach mogły one oszczędzać na wydatkach na obronność, za to swobodnie korzystać z liberalizacji handlu i przepływu technologii. W fazie napięć politycznych już tak być nie musi. Ponadto walka o obronę własnych interesów toczy się dziś nie tylko między państwami, ale w coraz większym stopniu w konkurencji z korporacjami międzynarodowymi. Nie są to zatem dobre czasy do prowadzenia samotnej gry. Wbrew wielu głoszonym dziś opiniom rola UE w globalnej polityce gospodarczej powinna raczej wzrastać, a nie się zmniejszać. W kręgach gospodarczych nie trzeba przekonywać, że na poziomie wspólnotowym nieporównanie łatwiej jest przełamywać bariery handlowe w relacjach z trudnymi partnerami na innych kontynentach. Wiedzą o tym dobrze polscy producenci ceramiki, np. bolesławiecka Manufaktura, czy kosmetyków, jak krakowska Bielenda. Po wejściu w życie umowy handlowej Unia Europejska–Korea Południowa w 2011 r. zanotowali oni rekordowe wzrosty eksportu. Od polskich przedsiębiorców można często usłyszeć, że dostęp do rynków i technologii jest dla nich najważniejszym skutkiem członkostwa we wspólnocie i że nawet gdyby nie było funduszy unijnych, warto byłoby o to członkostwo zabiegać. Interesujące, że w badaniach socjologicznych Polacy wskazują przede wszystkim na fundusze unijne i swobodny przepływ osób jako najważniejsze zdobycze integracji. Tymczasem to bezpieczeństwo, stabilne otoczenie instytucjonalno-prawne oraz – wspomniany już – uprzywilejowany dostęp do najnowszych technologii i nade wszystko do rynków, w tym do tak hermetycznych jak azjatycki, są najważniejsze dla rodzimych firm. A to przecież one budują polski dobrobyt. Jednym z najsmutniejszych nonsensów, jakie mieliśmy okazję usłyszeć w polskiej debacie publicznej, jest – moim zdaniem – ten sugerujący, że po ograniczeniu skali funduszy może już nie warto pozostawać w UE. Koniec urlopu od geopolityki. Lekcja amerykańska dla Europy wyraża się w zrozumieniu, że urlop od geopolityki właśnie się skończył. O integracji europejskiej mówiliśmy dotąd, że jest to projekt pokojowy, bo dzięki sieci gospodarczych współzależności wyklucza konflikty zbrojne między członkami wspólnoty. Jednak obecnie pokój w Europie zależy coraz bardziej od sytuacji poza nią, co oznacza, że należy poważnie zająć się polityką zagraniczną, nadając jej nowy sens i status. Trzeba więcej inwestować w obronność, łączyć zasoby i wzmacniać zdolności instytucji. W tym wymuszonym powrocie polityki warto dostrzec także szansę, konieczność przystosowania się do nowych realiów i dokonania zmian, które pomogą obywatelom lepiej zrozumieć, co UE im daje i przed czym może uchronić. To kolejna okazja do refleksji, po co UE w ogóle jest i dlaczego lepiej w niej być. W lipcu 2018 r. odbyło się głośne spotkanie prezydentów USA i Rosji w Helsinkach. Europejczykom przypomniało ono, że przywódcy obu krajów, choć tak wiele ich różni, nie ukrywają zamiarów osłabiania UE i wywracania panującego ładu. W takiej sytuacji opieranie przez poszczególne państwa członkowskie UE dwustronnych relacji z Waszyngtonem lub Moskwą na gruncie antyeuropejskości byłoby działaniem wielce ryzykownym, żeby nie powiedzieć straceńczym. Konsekwencją byłoby nieuchronnie odtworzenie wpływów Rosji w regionie, czyli obniżenie poziomu bezpieczeństwa Polski. Nie należy wszakże zapominać, że stosunki transatlantyckie powinny pozostać dla Europy w wymiarze bezpieczeństwa priorytetowe. Lekcja brytyjska. Przejdźmy do lekcji brytyjskiej, czyli zadania takiego ułożenia relacji w gronie UE27, by zbudować tożsamość pomniejszonej wspólnoty i by wyłoniła się z tego UE sprawniejsza i bardziej odporna na kryzysy. Przewodniczący Komisji Jean-Claude Juncker przedstawił scenariusze rozwoju UE do 2025 r., zapraszając w ten sposób do debaty obywateli, polityków, ekspertów. Można z niej dziś wysnuć kilka ogólnych wniosków. Obywatele są gotowi bronić UE przed falą nacjonalizmu. Choć antyeuropejski populizm stał się mocniejszym, widocznym i trwałym elementem na scenie politycznej, to towarzyszy mu swego rodzaju proeuropejskie przebudzenie. Obywatele gotowi są także naprawiać strefę euro. Mimo aż nadto widocznych deficytów projektu wspólnej waluty, to od 2004 r. nie było dla niej tak silnego jak dziś poparcia na kontynencie. Z dokumentów Komisji Europejskiej wynika, że strefa euro może stanowić trzon przyszłej UE i jej centrum decyzyjne. Dopuszcza się zastosowanie metody międzyrządowej na rzecz wzmocnienia współpracy państw eurostrefy, czyli pójście do przodu nawet na podstawie umów zawieranych przez państwa poza ramami instytucjonalno-prawnymi UE. Oznacza to, że jeśli ktoś się sprzeciwi albo będzie miał rozterki, to będzie można jego sprzeciw obejść. Nietrudno sobie wyobrazić w przyszłości taki poziom zaawansowania współpracy w unii gospodarczej i walutowej, który uczyni nieobecność w niej kosztowną – politycznie i gospodarczo. Badania opinii niezmiennie pokazują, że obywatele wciąż wierzą we wspólną Europę. Liczą na sprawniejsze instytucje, uszczelnienie strefy Schengen, ale jednocześnie nie chcą europejskiego domu przebudowywać od fundamentów. Z całą pewnością nie chcą też rozbierać jego ścianek działowych, czyli nie życzą sobie rozcieńczenia swoich tożsamości i kultur narodowych. Tym mogą dziś straszyć wyłącznie ci, którzy żyją ze zniechęcania do UE. To ci sami, którzy przedstawiają ją jako projekt ideologiczny, wręcz inwazyjny w życiu osobistym. Ale czy UE rzeczywiście nakazuje cokolwiek – poza tym, że mówi o niedyskryminacji ze względu na narodowość czy jakieś inne cechy ludzi? Czy oczekuje się wyrzekania tożsamości narodowej, żeby dostać przepustkę do UE i przyjąć zbiorową europejską tożsamość? Ta ostatnia może być tylko uzupełnieniem, dodatkiem do tożsamości narodowych, które kształtowały się w sytuacjach dramatycznych, ostatecznych i zawsze pozostaną pierwotne. Nie ma żadnego powodu, żeby w ogóle przeciwstawiać tożsamość europejską tożsamościom narodowym. Można oczekiwać, że w najbliższej przyszłości będzie się poszukiwać nie tyle wzmacniania jednolitości integracji (więcej Europy w każdej dziedzinie), ile sprawnego zarządzania różnorodnością. Jest ona faktem. Chodzi tylko o to, by owa różnorodność ożywiała i umacniała integrację, pozwalała zachować jej spójność instytucjonalno-prawną, a nie prowadziła do fragmentacji i w efekcie rozpadu Unii Europejskiej. Budżet reagowania na sytuacje. Obecnie toczy się dyskusja nad projektem budżetu unijnego na lata 2021–27, który w założeniu ma odzwierciedlać nowe priorytety i aspiracje. Wynikają one ze wspomnianej debaty Junckera, a także są rodzajem wspólnego wniosku z doświadczeń ostatnich lat. Zamierza się więcej inwestować tam, gdzie skuteczniejsze są działania wspólne, np. w ochronę granic zewnętrznych. Znacznie więcej pieniędzy będzie też przeznaczonych na projekty badawcze i innowacje, obronność, a także na programy reform i instrumenty wsparcia na drodze do wspólnej waluty. Poprzedni budżet wieloletni (2014–20) był określany jako budżet konwergencji i nagradzania efektywnych: zasypywał rowy między bogatymi i biednymi, ale przyznawał również premie tym, którzy najlepiej wydawali unijne fundusze. Właśnie dlatego z budżetu, który był o 40 mld euro niższy od wcześniejszego, Polska mogła otrzymać aż o 4,5 mld euro więcej niż w poprzednim rozdaniu. Projekt obecny jest nazywany budżetem reagowania na sytuacje. Z uwagi na brexit i wydatki na dodatkowe cele koperta dla Polski musiałaby być skromniejsza, ale planuje się obniżkę znaczniejszą. Jest to spowodowane wspomnianą koniecznością reagowania na sytuacje, czyli np. wspierania regionów południa Europy, które w związku z napływem uchodźców nie doczekały się wystarczającej pomocy od partnerów unijnych. W trakcie negocjacji obciążeniem dla Warszawy i ograniczeniem jej zdolności koalicyjnych może stać się dodatkowo kwestia kontrowersyjnej reformy systemu sądownictwa, która doprowadziła do bezprecedensowej sytuacji, gdy UE zaczęła oceniać stan praworządności w Polsce. W tej sytuacji trzeba liczyć się z presją wyborców w państwach-płatnikach netto, którzy będą pytać o skuteczność stosowania prawa unijnego. Kolejnym elementem budżetowej gry stanie się z pewnością propozycja uzależnienia wypłaty funduszy od stanu praworządności w danym kraju członkowskim – poparcie dla takiego rozwiązania rośnie. Naprawianie unii wartości. Istotnym aspektem obecnych działań naprawczych jest odbudowa poczucia, że Unia Europejska opiera się na wartościach, które są czynnikiem spajającym konstrukcję. Mówi się nawet o momencie konstytucyjnym w kształtowaniu ustroju UE. Dla spraw związanych z naruszaniem praworządności w państwach członkowskich ważne będzie sprecyzowanie kompetencji Trybunału Sprawiedliwości UE. To się właśnie dzieje, także w związku z postępowaniem przeciw polskiemu rządowi. Co oznacza, że chodzi tu o fundamentalne kwestie ustrojowe, odpowiedź na pytanie, czym UE jest i jak funkcjonuje. Czy chce być wspólnotą normatywną, czy tylko stowarzyszeniem do ochrony granic albo wspólnego rynku? Jedynie w tym pierwszym przypadku może zachować tytuł do np. zabierania głosu w kluczowych sprawach międzynarodowych. Czasem mówi się, że dla Polski najlepszy byłby taki model integracji, który zapewni jej możliwość korzystania ze wspólnego rynku, ale bez wtrącania się UE do kwestii praworządności. Ale bez respektowania wspólnych zasad nie może być mowy o jednolitym rynku. Przedsiębiorcy chcą wierzyć, że inwestując pieniądze, będą mieli pewność bezstronnego rozstrzygania sporów. Co byśmy zrobili, gdyby w jakimś kraju członkowskim odmówiono zatrudniania Polaków i nakazano zwolnienie tych, którzy już pracują? Gdyby nie było możliwości powołania się na unijne prawo o niedyskryminacji ze względu na narodowość, a sądy w tym kraju były upolitycznione? Jeżeli więc nie chcemy, żeby „wtrącano się do naszych spraw”, zabieramy sobie możliwość ochrony interesów naszych obywateli w innych państwach członkowskich. To podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Podsumowując lekcję brexitu, można się odnieść do popularnej w wielu europejskich środowiskach tezy o rzekomym rozsądku i realizmie Brytyjczyków, którzy słusznie opuszczają „chylącą się ku upadkowi UE”. Nie wchodząc w polemikę na temat obecnej kondycji UE, warto tylko odnotować, że na razie kolejki do naśladowania Brytyjczyków nie ma. Przeciwnie, UE wydaje się raczej konsolidować. Ciekawym zjawiskiem jest ewolucja w krajach dotąd zdystansowanych wobec pogłębiania integracji, chowających się za Brytyjczykami. Teraz zaczynają one zmieniać język i nastawienie, zgłaszać aspiracje do udziału w wysiłkach naprawczych wspólnoty. Widocznie zdają sobie sprawę z ryzyka utraty dorobku integracji. Zapewne dostrzegają także szansę na poprawienie swojej pozycji w UE, której przetrwanie uważają za oczywiste. To zła wiadomość dla tych w Europie, którzy postanowili żywić się nieszczęściem. Którzy liczyli, że UE nie przetrwa. Niedługo może im już pozostać tylko towarzystwo ugrupowań skrajnych. Polska w odnowionej Europie. To jest czas na zdefiniowanie własnej pozycji w Europie. Kiedy szykują się ważne decyzje o przyszłości UE, trzeba mieć poważnych sojuszników i unikać zbędnych problemów. Przekłada się to na pytanie, jak znaleźć kompromis w sprawie ochrony praworządności, by zachować zdolność koalicyjną podczas negocjowania unijnego budżetu wieloletniego. Jak nie roztrwonić atutów, które dawały Polsce nadwyżkę znaczenia w staraniach o własne interesy. Polskę kojarzono z racjonalnym korzystaniem z unijnych środków oraz aktywnymi działaniami na rzecz budowania wspólnoty, po prostu z konstruowaniem, a nie psuciem. Innym wyzwaniem pozostaje uniknięcie Europy wielu prędkości, czyli ryzyka odsunięcia na margines wpływu i dostępu do środków. Brak uczestnictwa w kluczowych dla UE politykach oznacza zamknięcie sobie drogi do zasobów, które teraz będą przede wszystkim tam kierowane. Jednocześnie nieobecność w tych najważniejszych projektach, jak migracje czy obronność, prowadziłaby do wykluczenia się z trzonu decyzyjnego wspólnoty. Polska latami budowała swą reputację jako łącznik między strefą euro a krajami spoza niej. Broniąc swoich interesów i nie dopuszczając do podziału UE, realizowała jednocześnie ważny cel wspólnotowy. Dzięki temu była słuchana i wspierana. Polacy potrzebują realizmu opowieści europejskiej, rzeczowego wyjaśniania, dlaczego to UE lepiej ochroni ich samych i ich firmy przed ubocznymi skutkami globalizacji czy praktykami monopolistycznymi na rynkach europejskich. Większość społeczeństwa pewnie się zgodzi, że dzięki UE kraj rozwijał się szybciej, że przyjmując jej standardy, Polacy poprawiali jakość swego życia i że UE to także wyższy standard bezpieczeństwa państwa. Ale ludzie zaczynają dzisiaj pytać, czy te same regulacje, które pomagały doganiać bogatszych, są w równym stopniu skuteczne teraz, kiedy już z nimi się konkuruje? Można sądzić, że reputacja projektu europejskiego w Polsce będzie w dużym stopniu zależała od odpowiedzi na takie pytania. UE nie jest rajem na ziemi, ale to stosunkowo bezpieczne miejsce w niespokojnych czasach. Szczególnie dla kraju, który przez stulecia był skazany na życie w geopolitycznym przeciągu, na wschód od Zachodu i na zachód od Wschodu. Zbyt wiele polskich pokoleń było skazanych na zamieszkiwanie w tej ziemi niczyjej, by teraz lekkomyślnie tracić szanse na trwałe, historyczne zakotwiczenie. Dalej tym tropem idzie Rafał Matyja, postulując w swej książce „Wyjście awaryjne”, by polska doktryna europejska uwzględniała utrzymanie i rozwój UE jako strategiczny cel polityki zagranicznej. Wynika to z przekonania, że członkostwo w UE jest dziś najsilniejszą gwarancją trwałości dokonanego wyboru cywilizacyjnego. Jeżeli Brytyjczycy zdecydowali się na wyjście z UE, to nie ma to żadnego związku z ich przynależnością do Zachodu, bo nikt ich stamtąd nie usunie. Tymczasem przystąpienie Polski do UE było jednocześnie zarzuceniem kotwicy w nowej przestrzeni instytucji, prawa, aksjologii. Było cywilizacyjną przeprowadzką z podwyższonym ryzykiem. Nowa polska tożsamość. Najwyższy czas przestać uważać wejście do Europy za cel ostateczny, końcowy punkt dziejów. Potrzebna jest własna, wsparta na rozumnym przepracowaniu dorobku ostatnich 15 lat, opowieść o nas samych w Europie, o tym, czego dziś od niej chcemy, co możemy jej dać i jak możemy na nią wpływać. Taka opowieść, czyli historia stawania się polskiego społeczeństwa europejskiego, mogłaby pomóc w opisaniu nowej polskiej tożsamości. Nie ma sensu ani pomniejszać, ani dezawuować tego ważnego, sprawczego dorobku Polaków z ostatnich 15 lat. Zawiera się w nim bowiem unikatowa szansa na wykreowanie polskiej nowoczesności własnej, niebędącej wyłącznie kopią cudzych wzorców. UE nie jest nam potrzebna jako utopia pozwalająca na ucieczkę od realnych problemów. Nie jest też mitem, który ma unieważnić lub zastąpić kulturowe korzenie. Jest odwrotnie: to dzięki naszemu dorobkowi we wspólnocie stworzyliśmy sobie nowy język, by o tych korzeniach i w ogóle o nas samych opowiedzieć w sposób lepiej zrozumiały dla innych. To skuteczniejsze niż nachalne sprzedawanie iluzji na własny temat, które nikogo nie obchodzą. Polska tego nie potrzebuje, bo właśnie członkostwo w UE pozwoliło jej umocnić poczucie własnej wartości. I choćby z tego powodu nie powinna wyzbywać się miejsca w jej rdzeniu. *** Tekst wyraża osobiste poglądy autora. *** Tekst ukazał się w Pomocniku Historycznym POLITYKI „Dzieje wspólnej Europy”. v2MTu.